Trener Rosy nie mógł odmówić reprezentacji
W piątek Wojciech Kamiński stawi się na zgrupowaniu kadry w Wałbrzychu. - Jest mały pożar, bo dwóch asystentów zrezygnowało - podkreśla szkoleniowiec, który na co dzień prowadzi Rosę Radom.
Piotr Dobrowolski
Wojciech Kamiński niedawno dowiedział się o powołaniu do sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski przez Mike'a Taylora. Zajął jedno z dwóch miejsc dotychczasowych asystentów, Andrzeja Adamka i Mariusza Niedbalskiego. - Reprezentacji nie powinno się odmawiać, szczególnie w sytuacji, gdy jest mały pożar, bo dwóch asystentów zrezygnowało - podkreśla trener Rosy.
Brak czołowych kadrowiczów nie jest dla "Kamyka" wielkim problemem
Nie ukrywa, iż dużą nadzieję podczas swojej nieobecności będzie pokładał w osobach najbliższego współpracownika i bardzo doświadczonego gracza. - Tutaj będzie duża rola moich asystentów, czyli przede wszystkim Marka Łukomskiego, a także, o czym wspominałem, chciałbym przez pierwsze trzy tygodnie wykorzystać Piotrka Kardasia, żeby wspomagał Marka swoim doświadczeniem i wiedzą - potwierdza Kamiński. - Był kapitanem, zna tę drużynę, wie, jak dobrze przetrzymać zawodników w treningu i na treningu. Schemat zadań zostanie opracowany dla trenerów i zawodników, będą musieli go tylko realizować. Wiadomo, że nie jest to sytuacja komfortowa - zdaje sobie sprawę.
W eliminacjach do Eurobasketu zabraknie wielu czołowych zawodników. "Kamyk" nie uważa jednak, aby to był wielki problem. - Nie chcę powiedzieć, że duże nazwiska w ostatnim czasie nic nie wygrały, ale na Eurobaskecie w Słowenii wygraliśmy tylko jeden mecz. Myślę, że drużyna będzie musiała pokazać się z jak najlepszej strony, jeśli chce awansować. W kadrze są zawodnicy, którzy chcą i mogą grać, są zdrowi. Z nich trzeba więc korzystać - zaznacza.