Uwielbiam oglądać NBA! - rozmowa z Łukaszem Fabiańskim, graczem Swansea

Łukasz Fabiański podzielił się z nami swoimi wrażeniami na temat niedzielnego spotkania w Kraków Arenie. Okazuje się, że zawodnik jest wielkim miłośnikiem koszykówki. - Uwielbiam oglądać mecze - mówi.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Świetnie radziłeś sobie na parkiecie w niedzielnym meczu z Wojskiem Polskim. Skąd takie umiejętności?

Łukasz Fabiański: Szczerze? Obrona strzału piłkarza i trafienie do kosza sprawia mi taką samą frajdę (śmiech). Do meczu nie musiałem się specjalnie przygotowywać. Myślę że byłem w niezłej formie. Trafiłem dwa z trzech rzutów, więc chyba nie jest źle? (śmiech).

Jak w ogóle przyjąłeś zaproszenie na tę imprezę?

- Muszę powiedzieć, że długo się nie zastanawiałem nad przyjazdem na ten mecz. Gdy otrzymałem telefon od Marcina Gortata to moje serce mocniej zabiło. Bardzo chciałem wystąpić w takim spotkaniu.

Gdyby organizatorzy przyznawali statuetkę MVP, to chyba powędrowałaby w twoje ręce...

- No właśnie nie wiem... dlaczego nikt mi nie przyznał. Po cichu liczyłem na taką nagrodę (śmiech). Przed meczem kilka osób z mojej drużyny mówiło mi, żebym rzucał jak najwięcej, bo widzieli ten filmik z Jasonem Kiddem.

Jak doszło do tego spotkania z Jasonem Kiddem? Jak to przeżyłeś?

- To było fajne przeżycie, doświadczenie. Bardzo miło wspominam tamtą imprezę. Sama możliwość porzucania z Jasonem Kiddem - to już było coś! To było spełnienie marzeń.

Słyszałem, że bardzo interesujesz się koszykówką na co dzień. To prawda?

- To prawda! Masz dobre źródła (śmiech). Interesuję się tym na co dzień. Czytam różne portale, poszukuję informacji. Staram się być na bieżąco. Mam League-Passa, więc praktycznie codziennie oglądam spotkania. Wiadomo, że na żywo meczów nie oglądam, bo w sezonie trudno, żebym wszystko pogodził. Jedynym wyjątkiem były mecze w niedzielę, które odbywały się o 18 i 21:30. Wówczas bardzo chętnie siadałem przed laptopem i oglądałem.
Łukasz Fabiański świetnie odnalazł się na parkiecie Łukasz Fabiański świetnie odnalazł się na parkiecie
Kibicujesz Chicago Bulls? Dlaczego akurat tej drużynie?

- Zaczęło się tak samo jak u każdego dziecka w Polsce, czyli od ery Michaela Jordana. Do dzisiaj w moim sercu pozostała miłość do Chicago Bulls.

Ale tych sukcesów ostatnio trochę mniej...

- Faktycznie tych sukcesów troszkę mniej. Jest solidny zespół, ale wydaje mi się, że tej ekipie brakuje strzelca z obwodu, takiego jak ja (śmiech).

Kogo widziałbyś w nowym sezonie w ekipie Bulls?

- Melo Anthony, bądź Kevin Love - takiego gościa im brakuje, który co mecz gwarantowałby im co najmniej 20-25 punktów w meczu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×