Nietrafiona szóstka Stelmetu
Po zakończeniu rozgrywek wypada się zastanowić czy nietrafione transfery w drużynie Stelmetu Zielona Góra miały wpływ na końcowy wynik w sezonie 2013/14?
Robinson dał się poznać w TBL jako uniwersalny obrońca w Turowie. Nadzieję co do tego zawodnika były bardzo duże, ale też wielu wątpiło czy to odpowiedni gracz do zielonogórskiej taktyki. Stelmet widział w nim zawodnika, który miał wraz z Łukaszem Koszarkiem prowadzić grę, ale niestety Robinson wydawał się być bardziej dwójką niż jedynką. Wraz z Guinnem opuścił Zieloną Górę.
Jeszcze szybciej skończyła się w Stelmecie przygoda Adriana Olivera, który podpisał przed tym sezonem dwuletnią umowę, ale w każdym momencie klub mógł zrezygnować z jego usług. Działacze pożegnali go już po miesiącu, ponieważ po tym co wnosił na treningach woleli nie ryzykować, aby dać mu szansę w meczach o stawkę.Trochę lepiej niż wymieniona czwórka wprowadził się Erving Walker. Filigranowy rozgrywający został polecony do Zielonej Góry przez Waltera Hodge'a, z którym występował w NCAA w drużynie Florida Gators. Mierzący ledwo ponad 170 cm zawodnik często szybciej biegał niż myślał i zamiast poukładania gry kiedy odpoczywał Koszarek, wnosił sporo chaosu w poczynania Stelmetu. W 15 meczach TBL rzucał średnio 6,3 punktu i rozdawał 3,3 asysty, ale nie okazał się wartościowym zmiennikiem na pozycji numer jeden.
Po Walkerze Stelmet skusił się na Terrella Stoglina, który według Marcusa Ginyarda miał być lepszy od Hodge'a. Nomen omen to właśnie Ginyard przyszedł później do klubu w miejsce Stoglina. Jak się okazało Stoglin "gwiazdą" nie został, ale za to miał zamiłowanie do używek, które spowodowały, że w Zielonej Górze był praktycznie na wakacjach, bo zagrał tylko w dwóch spotkaniach w TBL. Z wielkiego transferu wyszła wielka klapa, ale nikt nie spodziewał się, że zawodnik częściej niż o koszykówce będzie myślał o czymś co w naszym kraju jest zabronione...Wiadomo, że przed sezonem praktycznie niemożliwe jest stworzenie drużyny, która skończy granie w takim samym składzie jakim zaczęła, ale wydaje się, że margines błędu w Stelmecie w sezonie 2013/14 był za duży. To kolejne doświadczenie na przyszłość i wypada tylko mieć nadzieję, że w polskich drużynach nie będzie rotacji niczym w biurach podróży.