Uros Nikolić: Pierwsze trofeum od czterech lat

- Słowa nie oddadzą mojego wzruszenia. Kilka lat czekałem na jakiekolwiek trofeum i w końcu się doczekałem - powiedział uśmiechnięty Uros Nikolić, który trafił do PGE Turowa pod koniec sezonu.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Uros Nikolić trafił do PGE Turowa Zgorzelec zaledwie kilka tygodni przed zakończeniem sezonu. Przyszedł z bośniackiej Igokei Aleksandrovac jako ewentualna przeciwwaga dla Vladimira Dragicevicia. I choć Czarnogórca nie udało mu się zatrzymać, to jednak okazał się bardzo ważnym graczem PGE Turowa bliżej kosza.
- Zawsze starałem się dać z siebie wszystko. Dragicević to fantastyczny zawodnik i ciężko go zatrzymać. Starałem się jednak nie myśleć o nim, jako o moim przeciwniku, ale o drużynie Stelmetu jako całości. Nie grałem przeciwko jednemu zawodnikowi - mówił koszykarz po końcowym triumfie w hali CRS.

W decydującym spotkaniu Nikolić nie zdobył punktu, ale za to do niego należał mecz numer cztery, po którym PGE Turów wyszedł na prowadzenie w serii 3-1. Serb, wobec słabszego dnia Damiana Kuliga, zdobył wówczas 16 punktów i zebrał dziewięć piłek.

- Zawsze starałem się pomagać w 100 procentach. Jeśli nie szło w ataku, walczyłem w obronie. Starałem się dawać energię z ławki, choć nie zawsze było tak, że wysiłek dawał zwycięstwo. Na końcu jednak liczy się tylko złoto i jestem bardzo, bardzo szczęśliwy, że udało nam się wygrać - dodawał zawodnik.

Ostatnie kilkanaście tygodni to dla zawodnika pierwszy kontakt z koszykówką poza Bałkanami. Wcześniej grał na Słowenii, w Serbii, Macedonii i Bośni, wygrywając dotychczas tylko ligę słoweńską z Krką Nove Mesto.

- To było bardzo dawno temu. Cztery lata. Od tamtej pory jakoś tak składało się w mojej karierze, że nie udawało się wygrać żadnego trofeum. Kilka lat czekałem na jakiekolwiek trofeum i w końcu się doczekałem, teraz z PGE Turowem. Przed finałem bardzo mocno liczyłem, że uda nam się wygrać złoto, ale jednocześnie bałem się, że może się nie udać. Dlatego do samego końca, do ostatnich sekund szóstego meczu nie czułem się zwycięzcą. Ale gdy wystrzeliły szampany, dostaliśmy medale... To naprawdę wyjątkowe uczucie - nie krył łez Nikolić.

Serb wraca wkrótce do rodzinnej Serbii, ale już w sierpniu ponownie zamelduje się w Zgorzelcu. W końcu jego kontrakt wygaśnie dopiero za rok, a on sam ma nadzieję, że wówczas będzie dwukrotnym mistrzem Polski.

- Umowa jest, chęć do dalszej współpracy też, więc mam nadzieję, że jak spotkamy się za 12 miesięcy, to będziemy mogli powtórzyć tę rozmowę - zakończył 27-latek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Ivan Zigeranović: Największy sukces w karierze  

Czy pozostanie Urosa Nikolicia w Zgorzelcu to dobry ruch klubu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×