Przemysław Zamojski: Uciekła nam koncentracja, ale szybko się podnieśliśmy

Stelmet po raz kolejny w tym sezonie stracił sporą przewagę nad rywalem i doprowadził do nerwowej końcówki. Mistrzowie Polski ostatnie minuty meczu z Treflem rozstrzygnęli jednak na swoją korzyść.

Dawid Borek
Dawid Borek

W połowie trzeciej kwarty Stelmet Zielona Góra miał blisko 20-punktową przewagę nad Treflem Sopot. W czwartej odsłonie przewaga zielonogórzan zmalała przez chwilę nawet do trzech oczek, lecz mistrzowie Polski opanowali tę sytuację. - Są święta, więc chcieliśmy zaserwować kibicom trochę emocji - zażartował Przemysław Zamojski. - Uciekła nam trochę koncentracja, pojawiła się niebezpieczna granica, gdy Trefl dogonił nas na różnicę trzech punktów. Dobrze, że szybko się podnieśliśmy, z zimną głową opanowaliśmy spotkanie. W końcówce graliśmy mądrze, wykorzystywaliśmy długie akcje, sopocianie łapali faule, a my trafialiśmy rzuty. Takim sposobem poradziliśmy sobie z wcześniejszym brakiem koncentracji - skomentował rzucający biało-zielonych.

Stelmet zaaplikował sopocianom aż 93 punkty, co udowadnia, że podopieczni Mihailo Uvalina nie mieli większych problemów z obroną Trefla. - Tak, ale z drugiej strony Trefl zdobył też ponad 80 punktów, a chcieliśmy ich utrzymać na mniejszym wyniku. To się nie udało, ale ważne, że my byliśmy skuteczni w ofensywie. Dobrze rzucaliśmy z dystansu, trafialiśmy sporo rzutów. Poradziliśmy sobie z obroną strefową Trefla, szukaliśmy partnerów - dodał "Zamoj".

W sobotę Mihailo Uvalin często rotował składem. Sporo minut dostali zmiennicy, którzy zwykle sporą część meczu oglądają z ławki rezerwowych. - Z ławki dobrze pomógł nam Adam Hrycaniuk, zagrał dobry mecz. Cieszymy się, ze coraz więcej osób wchodzi na parkiet na dłużej niż kilka minut i są bardziej produktywni dla naszego zespołu. To świetny prognostyk przed play-off, bo potrzebujemy tam długiej ławki - zakończył Przemysław Zamojski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×