Pewne otwarcie Miami Heat

Fazę play-off w pełni udanie zainaugurowali koszykarze Miami Heat. Mistrzowie NBA bez większych problemów ograli Charlotte Bobcats, bardzo dobrze prezentując się szczególnie w drugiej kwarcie meczu.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak

Czyżby szybki sweep w wykonaniu Miami Heat? Mistrzowie NBA w niedzielny wieczór poczynili pierwszy krok ku błyskawicznemu zameldowaniu się w półfinale Konferencji Wschodniej. Żar pokonał Charlotte Bobcats 99:88 i objął prowadzenie w serii.

Premierowa partia nie ułożyła się po myśli mistrzów NBA, ale kilka chwil później wszystko wróciło już do normy, a przynajmniej do tego, czego było można się spodziewać. Miejscowi z AmericanAirlines Arena narzucili rywalom swój styl gry i wygrali drugą kwartę 30:19. Żar schodził więc do szatni z siedmiopunktową zaliczką.

Niedzielne starcie rozstrzygnęło się już na początku czwartej kwarty. Gospodarze wypracowali sobie wówczas bezpieczny dystans, który z ręka na pulsie utrzymali do końcowej syreny.

Play-offy w dobrym stylu rozpoczął MVP zeszłorocznych finałów - LeBron James. Skrzydłowy zapisał na swoim koncie 27 punktów i 9 zbiórek, trafiając 8 na 16 rzutów z gry. LBJ prześcignął przy okazji Larry'ego Birda i na liście najlepszych strzelców posezonowych zmagań zajmuje obecnie ósmą lokatę.

Duży wkład w sukces Miami Heat miał również Dwyane Wade. 32-latek skompletował 23 oczka, a 8 i 10 zebranych piłek w zaledwie 22 minuty spędzone na placu boju dorzucił Chris Andersen. Dobre wejście z ławki zaliczył też James Jones, autor dwunastu punktów. Co ciekawe, w niedzielny pojedynku ani razu piłki w koszu nie umieścił Ray Allen.

Przyjezdni z Północnej Karoliny oddali zaledwie dwanaście osobistych - trafili osiem. 26 razy na linii rzutów wolnych stawali natomiast gospodarze, którzy w przekroju meczu zdobyli za to o cztery punkty mniej spod kosza niż podopieczni Steve'a Clifforda.

Jeśli chodzi o szeregi przegranych, na wyróżnienie dobrą grą zapracował sobie szczególnie Al Jefferson. Podkoszowy w pierwszej połowie spotkania nabawił się urazu stopy, ale mimo wszystko zanotował double-double złożone z osiemnastu punktów i dziesięciu zbiórek. W przerwie meczu nie obyło się jednak bez zastrzyku przeciwbólowego, który pozwolił Jeffersonowi pojawić się na parkiecie i wspomóc swoją drużynę. 17 oczek uzbierał jeszcze wchodzący z ławki Gary Neal.

Miami Heat - Charlotte Bobcats 99:88 (19:23, 30:19, 23:23, 27:23)

(James 27, Wade 23, Bosh 13 - Walker 20, Jefferson 18, Neal 17)

Stan rywalizacji: 1:0 dla Miami Heat

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×