Simas Buterlevicius: Ostrzegali mnie przed Princem
Simas Buterlevicius miał w środę bardzo trudne zadanie - powstrzymać J.P. Prince'a. Litwin na zmianę z Adamem Waczyńskim próbowali uprzykrzyć życie Amerykaninowi.
W ostatniej odsłonie meczu Prince zdobył osiem punktów i był obok Mike'a Taylora najważniejszym graczem w zespole Rajkovicia.
- Myślę, że na początku spotkania całkiem nieźle radziliśmy sobie przeciwko niemu. Nieco gorzej było w końcówce, gdzie zdobywał wiele łatwych punktów. To była moja wina - przyznaje Simas Buterlevicius, gracz Trefla Sopot, który komplementuje zawodnika ze Zgorzelca.
- On jest niesamowicie atletycznym zawodnikiem, który wykorzystuje swoją siłę fizyczną w trakcie spotkania. W dodatku bardzo szybko przemieszcza się z piłką, dobrze biega do kontrataku, więc tak naprawdę cały czas trzeba go pilnować. Nie można pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji, bo on to wykorzysta. On jest cały czas w ruchu, trochę jak kot - śmieje się Litwin, który robił wszystko, żeby uprzykrzyć życie amerykańskiemu zawodnikowi PGE Turowa Zgorzelec.
Co ciekawe przed meczem koledzy z drużyny ostrzegali Buterlaviciusa przed tym pojedynkiem. - Dostałem od nich mnóstwo rad, jak radzić sobie z nim. Mieli rację - Prince lubi sobie pogadać w trakcie meczu, ale to jego prawo i nic mi do tego. Wszyscy walczą na parkiecie, jak tylko umieją. Niektórzy prowokują, popychają, ale to normalne. Nie ma w tym nic dziwnego. Wiedzieliśmy, że on tak gra - zaznacza gracz Trefla Sopot.