Marcel Wilczek: Nie chcieliśmy grać czwartego meczu

Wikana Start SA Lublin ekspresowo pokonał Polski Cukier SIDEn Toruń. Faworyt uległ rywalowi, który we wszystkich meczach grał w ośmioosobowym składzie.

Paweł Patyra
Paweł Patyra
Podopieczni Dominika Derwisza wrócili do Lublina z dwoma wygranymi na koncie. Potrzebowali więc jeszcze jednego triumfu i cel zrealizowali już w sobotni wieczór. - Nie chcieliśmy grać czwartego meczu, bo to dodatkowy ubytek sił. Umawialiśmy się z chłopakami, że musimy to wyszarpać. W 40. minucie wyprowadziliśmy decydujący cios i Toruń padł na deski - mówi Marcel Wilczek, który we wszystkich ćwierćfinałowych meczach notował double-double.

Wikana Start uporał się z Polskim Cukrem SIDEn pomimo bardzo wąskiego składu. Na parkiecie pojawiło się ośmiu koszykarzy, ale nie wszyscy byli w pełni zdrowia. Wilczek zagrał z opatrunkiem na dłoni, zaś zmagający się z urazem Grzegorz Mordzak rozegrał 26 minut. - Właśnie dlatego chcieliśmy wygrać mecz. Grzechu mówił, że dzisiaj, dzisiaj i tylko dzisiaj, a jutra nie ma. Gramy dosyć wąskim składem, ale jak wygrywamy tak mecze, to naprawdę można grać nawet ze złamaną ręką - podkreśla 27-letni koszykarz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Liczna publiczność obejrzała w sobotni wieczór niezwykle emocjonujące starcie. Fani wspierali gospodarzy, a ci odwdzięczyli się zwycięstwem z faworytem. - Myślę, że mecz był na fajnym poziomie i mógł podobać się kibicom. To było spotkanie dosyć przyjemne dla oka. Dużo było oklasków, oby w każdym następnym meczu publiczność tak samo dopisywała - przyznaje Wilczek.

Dominik Derwisz: To jest przepiękne

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×