Akt drugi horroru ponownie dla WKK - relacja z meczu WKK ProBiotics Wrocław - MKS Dąbrowa Górnicza
WKK ProBiotics Wrocław zafundowali swoim kibicom kolejny horror i po dogrywce pokonali MKS Dąbrowę czwarty raz w tym sezonie.
Drugi ćwierćfinałowy mecz we Wrocławiu rozpoczął się od nieskutecznych akcji z obu stron. Pierwsze punkty zdobył wsadem Michał Wołoszyn. WKK grało chaotycznie i popełniało proste błędy w ataku, a MKS Dąbrowa Górnicza skutecznie to wykorzystywał. Po akcjach Pawła Zmarlaka i Grzegorza Małeckiego goście prowadzili już 7:0, ale wtedy obudził się Karol Szpyrka i celną trójką rzucił pierwsze punkty dla wrocławian po ponad trzech minutach. Dąbrowa broniła strefą i podopieczni trenera Pawła Turkiewicza mieli spory problem ze sforsowaniem defensywy przyjezdnych. Po trójce Zmarlaka było już 10 punktów przewagi gości, ale WKK znów odpowiedziało trójką tym razem Rafała Niesobskiego. Wrocławianie w pierwszej kwarcie popełnili aż siedem niewymuszonych strat. Za odrabianie strat wzięli się Bartosz Diduszko i Jakub Koelner, który dorzucił kolejną trójkę dla gospodarzy. Tym samym odwdzięczył się Zmarlak, ale po punktach Pawła Bochenkiewicza spod kosza w ostatniej akcji WKK przegrywało 17:21.
Drugą odsłonę ponownie z wysokiego C rozpoczęli podopieczni trenera Wojciecha Wieczorka. Trafiał niezawodny Zmarlak, a wtórował mu Bartosz Wróbel. WKK popełniało faule w ataku i goście znów powiększali przewagę. Przełamał się wspomniany Diduszko, ale wrocławianie raz po raz popełniali szkolne błędy. Zmarlak jak nie rzucał to asystował swoim kolegom. Gospodarze wrócili do gry za sprawą starszego z braci Diduszko - Łukasza, który najpierw trafił z dystansu, a po chwili spod kosza. Gracze trenera Turkiewicza popełniali szybkie faule, które na punkty zamieniał MKS. Wtedy nastąpił moment zwrotny, a sprawy w swoje ręce wziął Aleksander Leńczuk. Obrońca WKK trafił trzykrotnie z dystansu i gospodarze tracili już tylko dwa oczka. Ostatnią akcję w kwarcie skutecznie wykonał Bartosz Diduszko i przed drugą połową na tablicy widniał remis 40:40.W dodatkowym czasie gry dominował już tylko jeden zespół i było nim WKK. Grę wrocławian brał na siebie Bartosz Diduszko i po raz piąty trafił za trzy. Zmęczeni dąbrowianie nie mieli pomysłu na grę w ataku i popełniali proste błędy, które na punkty z osobistych zamieniali podopieczni Pawła Turkiewicza. Po trafieniu Niesobskiego z półdystansu i efektownym bloku Bochenkiewicza na Szymańskim jasnym stało się, że WKK po raz czwarty wygrało w tym sezonie z MKS-em 93:84. O tym jak zacięte są to mecze nikogo nie trzeba przypominać. Przed kolejnymi meczami obu ekip w Dąbrowie kibice powinni zabezpieczyć się w sporą ilość tabletek na uspokojenie.
WKK ProBiotics Wrocław - MKS Dąbrowa Górnicza 93:84 (17:21, 23:19, 18:19, 20:19, d. 15:6)
WKK: Bartosz Diduszko 33 (5x3), Leńczuk 16 (3x3), Łukasz Diduszko 13 (1x3), Niesobski 12 (2x3), Szpyrka 8 (1x3), Grzeliński 3, Koelner 3 (1x3), Łopatka 3, Bochenkiewicz 2, Kolowca 0, Trojan 0.
MKS Dąbrowa: Małecki 23 (1x3), Piechowicz 15 (1x3), Zmarlak 14 (2x3), Wołoszyn 10, Szymański 7, Wróbel 6, Piszczek 5, Wieczorek 4, Boryka 0, Wit 0.
Stan rywalizacji: 2:0 dla WKK ProBiotics Wrocław