Michael Hicks: Pozostać w Polsce do końca życia

Michael Hicks wyróżniał się wśród zawodników Polpharmy w niedzielnym pojedynku z Energą Czarnymi Słupsk, który był dla starogardzian pierwszym spotkaniem w nowym sezonie.

Michał Żurawski
Michał Żurawski

Starogardzianom mimo szalonej pogoni w czwartej kwarcie nie udało się dogonić słupszczan i odnieść premierowego zwycięstwa w nowym sezonie. Ostatecznie Energa Czarni tryumfowali 82:74. - Gratuluję Czarnym zwycięstwa zagrali naprawdę dobre zawody. My natomiast nie zagraliśmy na swoim odpowiednim poziomie. Zaczęliśmy grać zbyt późno, a przy takiej skuteczności, jaką mieliśmy z dystansu nie da się wygrać meczu z taką drużyną jak gospodarze. Mieliśmy w końcówce, co prawda, swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Jeżeli gralibyśmy przez cały czas, tak jak w ostatniej kwarcie, to wynik na pewno byłby dla nas bardziej korzystny - zauważył Michael Hicks.

Amerykanin w każdym meczu w Hali Gryfia pokazuje się z bardzo dobrej strony, nie inaczej było w niedzielę, kiedy zaaplikował gospodarzom 12 oczek. - Naprawdę lubię tutaj grać, a atmosfera jaką tworzą tutejsi kibice jest wspaniała. Bardzo cieszę się, kiedy mogę grać w tak głośnych halach, jak ta w Słupsku, gdyż wtedy każdy chce dać z siebie, ile tylko może. Śmiało mogę stwierdzić, że to jedno z moich ulubionych miejsc w Polsce - stwierdził rzucający obrońca.

Podczas spotkania w Słupsku wyraźny w barwach starogardzian był brak drugiego rozgrywającego. Jak ten problem postrzega jeden z liderów z Polpharmy? - Fakt, że dysponujemy jedynie jednym nominalnym rozgrywającym to dla nas ogromny problem. Jednak z tego, co mi wiadomo klub prowadzi poszukiwania nowego zawodnika, dlatego mam nadzieję, że wkrótce ktoś do nas dołączy. To na pewno ułatwi nam odnoszenie zwycięstw - mówił.
Michael Hicks jest bardzo związany z Polską Michael Hicks jest bardzo związany z Polską
Hicks występuje w Polpharmie już po raz kolejny. Co takiego sprawia, że chętnie wraca do tego miejsca? - Polpharma to dla mnie szczególny klub, a Starogard Gdański to szczególne miasto z trzech powodów. Po pierwsze moja żona stąd pochodzi, po drugie moje dzieci chodzą tutaj do szkoły i mówią po polsku, a po trzecie uwielbiam życie tu i chcę pozostać w Polsce do końca swojego życia.

Czy więc możemy spodziewać się polskiego paszportu dla zawodnika z Kociewia? - Bardzo bym chciał otrzymać polski paszport i bardzo intensywnie nad tym pracuje. Jednak na razie staram się znaleźć odpowiednie osoby, które będą mogły mi pomóc, bo na razie jest z tym mały problem. Wszystko się jeszcze okaże, ale mam nadzieję, że ta sprawa będzie miała dla mnie pozytywne zakończenie - zakończył z optymizmem Amerykanin.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×