El. ME koszykarek: Polki przegrały z Greczynkami 46:61

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski koszykarek przegrała w Atenach z Grecją 46:61 (10:23, 12:8, 8:12, 16:18) w pierwszym meczu finału play off eliminacji mistrzostw Europy 2015 roku.

Wyprawa na południe okazała się dla biało-czerwonych zupełnie nieudana. Mimo dużych oczekiwań i zarazem ogromnej mobilizacji wewnątrz teamu, podopieczne Jacka Winnickiego musiały uznać wyższość Greczynek, a w trakcie spotkania trudno było doszukać się wielu momentów, w których realnie zagroziłyby rywalowi.

Sam start nie zapowiadał takiego scenariusza. Już na wejściu za trzy przymierzyła Weronika Idczak i polscy kibice z pewnością mieli nadzieję, że ich faworytki pójdą za ciosem. Niestety kolejne minuty przyniosły odwrotny scenariusz. Gospodynie dowodzone przez młodą Artemis Spanou stopniowo przejmowały inicjatywę, by po dziesięciu minutach prowadzić 23:10.

Przyjezdne próbowały możliwie szybko zareagować, lecz pojedyncze udane zagrania autorstwa bardzo zmobilizowanej Agnieszki Szott-Hejmej czy Martyny Koc nie zaskoczyły reprezentacji Hellady. Zresztą będąc w bardziej komfortowym położeniu mogła ona spokojnie kontrolować wydarzenia i tylko wyczekiwać długiej przerwy, którą notabene spędziła z zaliczką dziewięciu "oczek".

Piętnastominutowa pauza nie zmieniła specjalnie oblicza spotkania. Za stronę dominującą nadal należało uznawać Grecję, wobec czego stało się jasne, iż ewentualne zwycięstwo Polek to kwestia coraz mniej prawdopodobna. Wśród nich szwankowała głównie skuteczność. Zaledwie trzydzieści procent trafionych rzutów z gry nie miało prawa przynieść powodzenia. Analogia do przegranego boju numer jeden przeciwko Bułgarii nasuwała się sama.

Przed decydującą kwartą wynik brzmiał 43:30. W koszykówce wielokrotnie odrabiano nawet większe straty, tylko że niestety istniało mało pozytywnych przesłanek, które pozwoliłyby nabrać optymizmu. Podczas końcowych fragmentów poderwać koleżanki do walki chciała Aleksandra Pawlak, jednak jej trud poszedł na marne, gdyż od razu odpowiadał duet Zoi Dimitrakou - Pelagia Papamichail. Finalnie ich drużyna wygrała 61:46 i znajduje się obecnie znacznie bliżej europejskiego czempionatu.

Grecja - Polska 61:46 (23:10, 8:12, 12:8, 18:16)

Grecja: Spanou 18, Papamichail 12, Dimitrakou 9, Chatzinikolau 8, Sotiriou 6, Lymoura 6, Spyridopoulou 2

Polska: Idczak 11, Pawlak 11, Skobel 7, Szott-Hejmej 6, Leciejewska 4, Owczarzak 2, Koc 2, Walich 2, Skorek 1

Źródło artykułu:
Komentarze (9)
paweligawel7
23.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trener tutaj niewiele może. Akurat moim zdaniem jest on najmocniejszym punktem zespołu. Kadra jest po prostu baaaardzo przeciętna. - 15 jest do odrobienia z tym ,że Grecja jest na pewno mocnie Czytaj całość
avatar
fankoszrybnik
22.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety z taką reprezentacją niewiele zdziałamy! porażka w Bułgarii nie była dziełem przypadku, gdzie można mówić o koncentracji czy umiejętnościach jeżeli sie przegrywa mecze na starcie! (10- Czytaj całość
bodek39
22.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no tak maksiu dalej głaskać te pseudo gwiazdeeczki którym się chce grać tam gdzie kasa  
maksiu
22.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Odczepcie się od Kobryń i Bibrzyckiej! Skoro trener kadry połowę składu opiera na zawodniczkach klubu w którym pracuje (CCC Polkowice) to nie dziwię się, że dziewczyny się wkurzyły i nie chcą g Czytaj całość
Fan sportu
22.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
PZKosz wyslalw wniosek do FIBA o dyskwalifikacje Kobryn i Bibrzycka..naucza je rozumu w koncu .. gaski