Aleksander Lichodzijewski: Urodziłem się w Słupsku, dlatego lubię tutaj grać

Aleksander Lichodzijewski urodził się w Słupsku, choć prawie całe życie spędził w Belgii. W niedzielę wrócił do swojego rodzinnego miasta, zdobył 11 punktów i mocno pomógł w pokonaniu Czarnych 85:81.

Michał Żurawski
Michał Żurawski

Początek spotkania nie był jednak dla gości zbytnio udany. Wszystko zmieniło się w momencie, w którym na parkiecie pojawił się Ben McCauley: - Na początku nie graliśmy za dobrze, w wyniku czego Czarni odskoczyli nam na dość spory dystans. Było nam naprawdę ciężko znaleźć odpowiedź na ich solidną i dobrze postawioną obronę. Na szczęście z ławki wszedł Ben, który rozruszał naszą ofensywę i to głównie dzięki niemu udało nam się wygrać - stwierdził Aleksander Lichodzijewski.

Od momentu wejścia Amerykanina Polpharma zaczęła dochodzić do głosu, a w drugiej kwarcie osiągnęła apogeum swojej dyspozycji: - Druga kwarta była kluczowa dla losów spotkania. Gdyby Czarni zdobyli przewagę większą niż dziesięć punktów, moglibyśmy się z tego już nie podnieść. My jednak obudziliśmy się i pokazaliśmy swoje prawdziwe możliwości. Widać, że jeśli gramy konsekwentnie swoją grę to każdy musi się z nami liczyć - dodał zawodnik posiadający polski, jak i belgijski paszport.

Dla Aleksandra Lichodzijewskiego spotkania w Słupsku są szczególne. Urodził on się bowiem w grodzie nad Słupią, podczas gdy jego matka, występowała tutaj w drużynie siatkarskiej: - Od zawsze bardzo lubię tu grać i zawsze zastanawiam się dlaczego. Może dlatego, że się tutaj urodziłem? (śmiech). W Słupsku atmosfera do uprawiania koszykówki jest wspaniała. Czarni mają wspaniałych kibiców, którzy tworzą tutaj niespotykalną w innych halach atmosferę - zauważył, nie kryjąc swojej słabości do Słupska, silny skrzydłowy.

Przed sezonem wiele było plotek na temat pozyskania 29-latka przez słupski klub Jak było w rzeczywistości? - Nie chciałbym na ten temat rozmawiać. Nie ma znaczenia, co było przed sezonem. Liczy się to, co jest teraz, dlatego pozostawię to bez komentarza - odpowiedział dyplomatycznie gracz.

Niedzielne zwycięstwo w Słupsku było dla Polpharmy pierwszym zwycięstwem nad wyżej notowaną ekipą. Lichodzijewski wierzy, że to dopiero początek, a kolejne spotkania z potentatami przyniosą kolejne wygrane: - Bardzo cieszy pierwsze zwycięstwo nad zespołem z czołowej siódemki. Widzieliśmy, że ostatnio Jezioro pokonała Stelmet i ma nad nami przewagę, dlatego my także musieliśmy sprawić jakąś niespodziankę, abyśmy mogli się z nimi zrównać. Ta sztuka udała nam się w Słupsku, co bardzo mnie cieszy. Teraz zagramy z AZS Koszalin i nic nie stoi na przeszkodzie, aby pokonać kolejny wyżej notowany zespół. Musimy zrobić to dla siebie, jak i dla naszych kibiców - zakończył Lichodzijewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×