Leah Metcalf: Mieliśmy swoje ambicje
Leah Metcalf była jedną z kluczowych postaci drużyny KK ROW Rybnik. To ona miała prowadzić zespół do walki o czwórkę w sezonie 2012/2013. Niestety na Śląsku spędzi zaledwie trzy miesiące.
15,8 punktu, 5 zbiórek i 2,6 asysty na mecz - to średnie Leah Metcalf, jakie zawodniczka ta zanotowała w pierwszych pięciu meczach w barwach KK ROW Rybnik. Średnie te nie ulegną już zmianie, bowiem Amerykanka w tym sezonie w tym klubie już nie zagra. A gdzie spędzi resztę rozgrywek?
- Na chwilę obecną jeszcze niczego nie wiem. Agent szuka mi nowego klubu, a ja tak naprawdę nie wiem, jak długo mogę pozostać w Rybniku - przekonuje filigranowa koszykarka.
Metcalf - wspólnie z Agnieszką Kułagą - miały być tymi zawodniczkami, które napędzać będą tempo gry KK ROW, mającego marzenia o "czwórce". Trzeba przyznać, że obie spisywały się bardzo dobrze pomimo faktu, że ekipa wygrała tylko dwa z sześciu rozegranych meczów.
- Ta drużyna miała ogromny potencjał. Może wyniki na początku tego nie pokazywały, natomiast jestem pewna, że mogłybyśmy zakończyć sezon ze znakomitym wynikiem. Cele były grać o czwórkę i myślę, że spokojnie było to w naszym zasięgu - komentuje Metcalf.
ROW miał bardzo ciężkie wejście w sezon, gdyż rywalizował z całą ligową czołówką. Stoczył kapitalny, lecz przegrany, bój w Bydgoszczy, gdzie o wszystkim decydowała dopiero druga dogrywka. - Mój brat powiedział mi, że ważne jest jak kończysz, a nie jak zaczynasz i tak jak powiedziałam, jestem pewna, że koniec byłby dla nas dobry - dodaje.
Sama Metcalf na Śląsku nie spędziła dużo czasu, ale pobyt zapamięta na długo. - To była fantastyczna grupa ludzi, z którą się bardzo zżyłam. Było widać po meczu z Widzewem jak nam wszystkim było żal, wszystkie płakałyśmy. To bardzo smutna sytuacja, bo nie pozwolono nam do końca walczyć o nasze marzenia. W sercach pozostaje wielki żal... - komentuje Metcalf.