NBA Finals: Otwarcie dla LA Lakers!

Kobe Bryant i Pau Gasol byli nie do zatrzymania w meczu numer jeden wielkiego finału NBA. Czarna Mamba zdobył 30 punktów, a hiszpański wieżowiec dołożył solidne double-double i Los Angeles Lakers pokonali Boston Celtics 102:89.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

- Nie spotkaliśmy się jeszcze z zespołem grającym tak bardzo fizycznie. Byli bardziej agresywni i atakowali nas przez cały wieczór. Nie wydaje mi się, żebyśmy sobie z tym dobrze poradzili - powiedział Doc Rivers, szkoleniowiec Celtów.

Goście nie potrafili znaleźć recepty na świetnego w tych play off Kobe’ego Bryanta, autora 30 punktów, siedmiu zbiórek i sześciu asyst. Na wygranej Jeziorowców zaważyła również postawa Pau Gasola, który na swoim koncie zapisał 23 punkty i 14 zbiórek. Celtowie nie radzili sobie z twardą i agresywną grą obrońców tytułu, mając duże problemy z faulami.

- Wiedziałem, że gra będzie bardzo fizyczna. Po dwóch finałach z rzędu wiedzieliśmy jaka czeka nas rywalizacja. Wiedzieliśmy kim jest nasz rywal i jak gra. Żeby wygrywać trzeba walczyć twardo - przyznał Gasol.

Ray Allen spędził na parkiecie tylko 27 minut i zdobył 12 punktów, Kevin Garnett był co prawda drugim strzelcem zespołu z 16 oczkami, lecz zaprezentował mizerną skuteczność 7/16, a na dodatek zebrał ledwo cztery piłki. Mimo początkowych problemów z faulami najlepiej spisał się Paul Pierce - 24 pkt i 9 zb.

W całym spotkaniu zanotowano aż 54 przewinienia, w tym 18 w samej inauguracyjnej kwarcie. Po zaledwie 27 sekundach doszło do ostrego spięcia pomiędzy Ronem Artestem a Piercem. Później gra niewiele się zmieniła, walka o każdy centymetr parkietu i o każdą piłkę trwała niemal do samego końca.

Po trzech kwartach gospodarze prowadzili 84:64, kończąc tą część gry serią 11:2. Wtedy było już jasne, że Lakers mają zwycięstwo w kieszeni. Była to zarazem dziewiąta wygrana z rzędu we własnej hali w tegorocznych play off. Koszykarze Phila Jacksona wystarczy, że do końca będą triumfować w Staples Center i osiągną upragniony cel. Proste, a zarazem bardzo trudne.

Lakers wygrali inauguracyjne spotkanie i patrząc na statystyki są na jak najlepszej drodze do wygrania całego finału. Drużyny prowadzone przez Phila Jacksona w ostatnich 47 przypadkach zwyciężały serie, w których prowadziły 1:0. Czy teraz będzie podobnie? Mecz numer dwa w nocy z niedzieli na poniedziałek, ponownie w Staples Center.

Los Angeles Lakers - Boston Celtics 102:89 (26:21, 24:20, 34:23, 18:25)

Los Angeles: Kobe Bryant 30 (7 zb, 6 as), Pau Gasol 23 (14 zb), Ron Artest 15, Andrew Bynum 10, Derek Fisher 9, Shannon Brown 6, Lamar Odom 5, Jordan Farmar 4, Sasha Vujacic 0, Luke Walton 0.

Boston: Paul Pierce 24 (9 zb), Kevin Garnett 16, Rajon Rondo 13 (8 as), Ray Allen 12, Rasheed Wallace 9, Kendrick Perkins 8, Tony Allen 4, Glen Davis 3, Nate Robinson 0, Michael Finley 0.

http://www.sportowefak...play-2010/ " target=_blank>->Zobacz terminarz play off<-

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×