Rewolucja w piłce - limity płac

Czy struktura płac w światowej piłce będzie miała taki system, jak zawodowa liga koszykówki w USA, czyli NBA? Coraz więcej głosów pojawia się na "tak", ponieważ najbogatsi ludzie świata przekroczyli pewnie granice zdrowego rozsądku.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Z roku na rok pensje piłkarzy rosną, ale w ostatnim czasie lawinowo. Niektóre kluby w pogoni za najlepszymi zawodnikami zaciągają w bankach ogromne kredyty. Wystarczy zaznaczyć, że same kluby z Anglii są winne swoim wierzycielom 3 miliardy funtów. Kwota ta rzuca na kolana, a zarazem skłania do refleksji.

Za ten problem na poważnie wzięła się UEFA. Władze europejskiej piłki już zapowiedziały, że kluby, które będą miały wielomilionowe długi, mogą być usuwane z europejskich pucharów. UEFA pogroziła palcem i tu nie chodzi o jakieś przeciętne zespoły z przeciętnych lig. Tu chodzi nawet o Liverpool. Amerykańscy miliarderzy, którzy kupili klub z Anfield potraktowali The Reds jak dobry biznes. Przeliczyli się. Liverpool ma długi sięgające kilkuset milionów funtów. Takich klubów w Anglii jest więcej.

Ostatnio Manchester City przejęło konsorcjum ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Szejkowie zdecydowali się pobawić tym razem nie w safari, ale klubem piłkarskim. Bez problemu kupili The Citizens i zaczęli wielką ofensywę transferową. W tym momencie przekroczyli już pewne granice absurdu. Włodarze Man City są skłonni płacić piłkarzom 200 tysięcy funtów tygodniowo! Rocznie każdy z zawodników dostawałby ponad 7 milionów funtów, ale jeśli dodać do tego około 20-osobową kadrę, to już wychodzą astronomiczne kwoty. Tego chce uniknąć UEFA.

Dlatego coraz bardziej brany jest pod uwagę plan zwany "salary cap", czyli wprowadzenie limitu płac. W tej chwili wydaje się być to najrozsądniejszy pomysł. Tak właśnie skonstruowana jest NBA. Ma to sprawić, że nie będzie aż tak wielkich różnic finansowych między jednymi klubami, a drugimi. Biedniejsi także będą mogli liczyć na kupno dobrych piłkarzy - co za tym idzie, nawiązanie walki z teoretycznie mocniejszymi zespołami.

Niektóre osoby ze świata piłki już pozytywnie wypowiadają się na ten temat. Są zwolennikami tego pomysłu. Orędownikiem takiego rozwiązania jest także Michel Plattini, prezydent UEFA. Francuz doskonale zdaje sobie sprawę, że coś z tym fantem trzeba zrobić i to zanim będzie za późno. Banki wkrótce przestaną pożyczać pieniądze klubom, a to grozi tylko jednym - bankructwem. Limit płac ma uspokoić sytuację na rynku transferowym. Ma to także sprawić, że kluby wezmą się za wychowywanie swoich piłkarzy.

UEFA myśli również o wprowadzeniu limitów na korzystanie z zagranicznych piłkarzy. Najlepszym przykładem jest tutaj Arsenal Londyn. Kanonierzy korzystają wprawdzie z zawodników, których sami wytrenowali, ale próżno szukać w nim Anglików. W ostatniej kolejce w barwach Arsenalu od pierwszej minuty zagrał tylko jeden piłkarz z tego kraju. UEFA jest temu przeciwna i chce by te proporcje wyglądały zupełnie inaczej. Największym przeciwnikiem jest oczywiście trener Arsenalu Arsene Wenger, który głośno protestuje.

Jednak w najbliższym czasie można spodziewać się jakichś poważnych zmian w regulaminie światowej piłki. Może wreszcie zostaną wprowadzone powtórki video, o które tak bardzo zabiegają trenerzy niemal na całym świecie. Na limit płac także przyjdzie czas. Raczej szybciej niż później.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×