Kibicuję Błaszczykowskiemu - rozmowa z Januszem Wojnarowiczem, polskim judoką

Janusz Wojnarowicz to jedna z najjaśniejszych postaci polskiego, europejskiego i światowego judo. Wielokrotny medalista, olimpijczyk, świetny sportowiec, a do tego po prostu wspaniały człowiek.

Arkadiusz Pawłowski
Arkadiusz Pawłowski

Arkadiusz Pawłowski: Skąd wzięło się u ciebie zainteresowanie sportami walki, a konkretniej judo?

Janusz Wojnarowicz: - Sportami walki interesowałem się od małego, jestem z rocznika '80 i Bruce Lee czy Jean-Claude Van Damme itp. to bohaterowie mojego dzieciństwa. Próbowałem wielu sportów, między innymi kung-fu, jiu-jitsu, karate czy shinkendo. I w końcu trafiłem na judo.

Jak rozpoczęła się twoja kariera sportowa, czy była to zaplanowana decyzja, czy też może bardziej dzieło przypadku?

- Gdy byłem w 8. klasie szkoły podstawowej (tak było w starym systemie), na rozpoczęciu roku szkolnego, mój pierwszy trener Ryszard Dziewulski z PKS Katowice, chodził po klasach i zapraszał do nowo powstałej sekcji w szkole. Gdy wychodził z klasy i mnie zobaczył powiedział: "A ty masz przyjść na pewno, bo po ciebie przyjdę". No i przyszedłem i zostałem, a po pół roku trenowałem z pierwszą drużyną, bo byłem za duży dla rówieśników.

Jesteś bardzo utytułowanym zawodnikiem, reprezentantem kadry narodowej i drużyny olimpijskiej. Który ze swoich dotychczasowych sukcesów uważasz za najważniejszy?

- Najważniejsze osiągnięcie to chyba pierwszy medal z mistrzostw Europy w Mariborze w 2003 roku. Zdobyłem brąz i od tamtej pory zawsze kręcę się gdzieś w okolicach podium.

Wielu zawodników judo po jakimś czasie przestawia się na MMA. Czy jest to dla ciebie opcja w przyszłości, czy mieszane sztuki walki cię nie interesują?

- Raczej nie, choć nie mogę tego w 100 procentach wykluczyć, nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość.

Jaki jest twoim zdaniem twój największy atut, a nad czym musisz popracować?

- Moim największym atutem jest na pewno siła, w kategorii seniora zawsze byłem jednym z najsilniejszych zawodników. A moja najsłabsza strona to wytrzymałość i nad nią muszę sporo pracować.

Czy są jakieś inne sporty, którymi się interesujesz? Podobno zajmujesz się także futbolem amerykańskim.

- Zgadza się grywam w futbol amerykański i bardzo mi się ten sport podoba, nawet grałem przez pewien czas w drużynie Gliwice Lions. Bardzo fajny sport można się naprawdę wyżyć.

Jakie jest twoje największe marzenie związane z judo?

- Chciałbym, żeby judo było tak popularne w Polsce jak we Francji i żeby zawodnicy nie musieli się martwić o swoją przyszłość.

Jesteś kuzynem polskiego piłkarza Jakuba Błaszczykowskiego. Kibicujesz Borussii Dortmund?

- To zawsze jest kłopotliwe pytanie. Ja nie lubię piłki, kibicuję bardziej samemu Kubie bo się lubimy. Oczywiście wolę oglądać jak gra w Borussii niż w reprezentacji, bo mecze reprezentacyjne na ogół bardzo rozczarowują.

Ostatnio wiele mówi się o stagnacji polskiego środowiska judo, która nie pozwala na rozwój tej dyscypliny w naszym kraju, pomimo wielu utalentowanych zawodników. Jakie są perspektywy na przyszłość?

- Nie potrafię zrozumieć tych ludzi, wydaje mi się, że działacze jak i władze PZJ powinni razem działać na rzecz poprawy wizerunku tego sportu w Polsce, niestety dzieje się odwrotnie. Nie wpływa to dobrze na zawodników. Muszą nastąpić jakieś zmiany i to szybko... Mnie jako zawodnika powoli przestaje to dręczyć, bo zbliżam się do końca mojej kariery, nie udało mi się zdobyć wszystkiego o czym marzy sportowiec ale i tak wiele osiągnąłem, 6 medali w Mistrzostwach Europy w 2003 roku, byłem też numerem jeden w rankingu światowym. Zawsze już gdzieś będzie wzmianka o mnie i to mnie pociesza.

Mówisz, że twoja kariera powoli dobiega końca. Jakie są twoje plany na przyszłość?

- Plany na przyszłość niejako wyszły z konieczności znalezienia nowego zajęcia. Mam 33 lata i w CV w rubryce doświadczenie zawodowe mógłbym co najwyżej napisać, że: ''jestem dobry w Dżudzie" . Od roku się nad tym zastanawiałem i znalazłem wyjście dla siebie, ale wiem, że wielu sportowców ma podobny problem. Dlatego razem z moim przyjacielem Michałem Krokoszem planujemy ruszyć z firmą Clean Sport Protection Team. Chcemy pomagać sportowcom, czy to takim którzy szukają zajęcia by ustabilizować się finansowo, by móc dalej poświęcać się pasji jaką jest sport, czy też takim którzy kończą swoją karierę sportową i nie mają pomysłu co robić dalej. Niestety w Polsce jest z tym problem, niewielu sportowców jest przygotowanych do życia po sporcie. Ja jestem u schyłku kariery i tę drogę właśnie przechodzę, i dzięki wielu dobrym przyjaciołom znalazłem sporo ciekawych rozwiązań, mimo że na początku jedyne co widziałem to wielki transparent "CO TERAZ?!" przed oczami.
Clean Sport Protection Team będzie starał się pomagać sportowcom w wejściu w normalne życie po sporcie.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×