Silna liga juniorska powinna być podstawą naszego hokeja - rozmowa z Kamilem Kalinowskim, hokeistą Nesty Toruń

Kamil Kalinowski to młody hokeista, występujący zarówno w Neście, jak i w Sokołach Toruń. Mimo że ma dopiero 18 lat, jest już jednym z najlepszych graczy obu tych drużyn. Strzela dużo bramek, a do tego imponuje równą i stabilną dyspozycją przez cały sezon. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mówi o tegorocznych rozgrywkach, a także wspomina spotkania, które rozegrał w ekstralidze.

Michał Konarski
Michał Konarski

Michał Kowalski: W tym sezonie grasz zarówno dla Nesty, jak i dla Sokołów Toruń. Ta pierwsza drużyna to zdecydowany lider i kandydat do awansu. Naprawdę o tyle przerastają poziomem resztę ekip?

Kamil Kalinowski: Zgadza się, w tym roku gram dla dwóch zespołów jednocześnie. Według mnie Nesta z awansem nie powinna mieć najmniejszych problemów, bo po prostu zasługuje na grę w ekstralidze i "męczy się" o klasę niżej. Niestety poziom reszty seniorskich drużyn pierwszoligowych jest półamatorski i trudno wśród nich znaleźć klasowego rywala dla obecnego lidera. Uważam jednak, że obecny styl gry i skład Nesty pozwalałby nam walczyć raczej w dolnych rejonach ekstraligi.

Czy według ciebie to, że w tej chwili drużyny CLJ odłączyły się od rozgrywek I ligi jest dobrym rozwiązaniem?

- Uważam, że połączenie tych dwóch rozgrywek było w zasadzie pewną koniecznością. W końcowym rozrachunku okazała się ona jednak pomysłem dobrym tylko i wyłącznie dla młodych i niedoświadczonych hokeistów. Było widać, iż starsi i doświadczeni gracze "męczyli się" niemiłosiernie. W mojej opinii silna liga juniorów powinna być podstawą polskiego hokeja na lodzie i "oczkiem w głowie" PZHL-u.

Jak oceniasz swoje dotychczasowe dokonania w tym sezonie? Jesteś z siebie zadowolony?

- Powiem może tak: będę z siebie zadowolony, jeżeli uda mi się trwający sezon zakończyć zdobyciem medalu w Mistrzostwach Polski Juniorów. Z pewnością moim sukcesem był udział w Mistrzostwach Świata U-20, które zostały rozegrane w Rumunii. Trener Morawiecki stworzył tam naprawdę bardzo fajną i zgraną ekipę, która uzyskała awans bez najmniejszych problemów. Ja sam strzeliłem tam kilka bramek i mam nadzieję, że jestem w notesie trenera.

Czy uważasz, że byłbyś w stanie grać na dobrym poziomie dla Nesty, gdyby występowała w ekstralidze?

- W chwili obecnej prawda jest taka, że trzeba naprawdę ciężko pracować, aby załapać się do podstawowego składu Nesty, bo zrobiło się ciasno. Kadra jest bardzo wyrównana i każdy ma szansę zagrać. Osobiście chyba nie jestem jeszcze gotowy, by grać "pierwsze skrzypce" w zespole, ale wiem jedno: jeśli tylko dostanę swoją szansę, to zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby nie zawieść trenerów i kibiców.

Jesteś młodym zawodnikiem, jakie są zatem twoje cele w dalszej karierze?

- Przede wszystkim chcę grać coraz lepiej, iść do przodu i robić stałe postępy w grze. Zależy mi również na tym, żeby reprezentować Polskę oraz kiedyś, mam nadzieję, że niedługo, zdobywać medale z toruńską drużyną.

Kto jest twoim sportowym wzorem i dlaczego właśnie ta osoba?

- Bardzo chciałbym mieć tyle dyscypliny, samozaparcia i co najważniejsze determinacji w dążeniu do celu i sukcesów, co nasza słynna biegaczka narciarska - Justyna Kowalczyk.

Zagrałeś w zeszłym roku w kilku meczach ekstraligi. Jakie to uczucie, gdy gra się przeciwko tak dobrym drużynom?

- Są to z pewnością mecze, podczas których człowiek daje z siebie absolutnie wszystko i chce się pokazać z jak najlepszej strony potrafi. Zauważa jednak, ile jeszcze mu brakuje do tych najlepszych i jak dużo musi trenować, aby im dorównać w możliwie jak najkrótszym czasie.

Da się jakoś porównać ekstraligę do I ligi?

- Trudno te klasy rozgrywkowe w jakikolwiek sposób porównywać. Powiem tylko tyle, iż szkoda takiej właśnie jak Nesta drużyny, która przez cały sezon może grać na "pół gwizdka", praktycznie bez motywacji, są bowiem o tyle lepsi i odstają poziomem. Nie mają nawet potrzeby wykrzesania wszystkich sił w większości zmagań ligowych, co jest zrozumiałe. Za rok może się jednak okazać, że ten skład osobowy będzie niestety niewystarczający na trudny, wymagający sezon w ekstralidze.

Czy stosunkowo niski wzrost nie jest dla ciebie pewną przeszkodą podczas gry?

- No niestety nie da się ukryć, że to warunki fizyczne są z całą pewnością moją słabszą stroną, ale cały czas staram się to jakoś nadrobić. Moimi atutami są z kolei dobra technika oraz waleczność. Nigdy nie odpuszczam i zawsze walczę do końca.

Jakie są twoje typy w PLH w tym roku? Chodzi o pierwszą trójkę oraz spadkowicza.

- Moimi faworytami w tegorocznych rozgrywkach PLH są: Cracovia, GKS Tychy i Unia Oświęcim. Te ekipy wydają się dla mnie najmocniejsze. Z ligą w moim przekonaniu pożegna się ambitna, ale słaba drużyna KTH Krynica.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×