Koniec z równym traktowaniem kierowców w Mercedesie?

Niemiecki zespół został sprowadzony na ziemię po porażce z Ferrari w niedzielnym wyścigu o GP Malezji. Niewykluczone, że w związku z tym zespół od kolejnych wyścigów będzie stosował inną strategię.

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz

Zaskakująco dobre tempo bolidów Ferrari czy świetna zagrywka taktyczna włoskiego zespołu - to pytanie ciśnie się na usta po niedzielnych zawodach na torze Sepang, w których passę ośmiu kolejnych zwycięstw Mercedesa przerwał Sebastian Vettel.

Broniący tytułu Lewis Hamilton po wyścigu w Malezji przyznał, że kierowcy Ferrari radzili sobie lepiej z oponami w trudnych warunkach. Również Toto Wolff nie ukrywał, że jego zespół przegrał po uczciwej walce. - Łatwo się wymądrzać po zawodach i mówić, że mogliśmy zrobić coś lepiej - stwierdził Austriak.
Jednak kontrowersje wzbudziła taktyka przyjęta przez niemiecki zespół. Zarówno Hamilton jak i Rosberg zaliczyli wczesny pit stop w momencie neutralizacji wyścigu. – Ustaliliśmy, że gdy pojawi się samochód bezpieczeństwa, to obaj zjeżdżamy do pit lane - zdradził później Nico Rosberg.

Gdy dwa Mercedesy zjechały po nowy komplet opon, na torze pozostał Sebastian Vettel. Ferrari wybrało inną taktykę i na końcu, to Niemiec minął linię mety jako pierwszy. Strategia mistrzów świata mogła więc okazać się mocno chybiona, co zresztą w trakcie wyścigu potwierdzali kierowcy wysyłając nerwowe komunikaty.

- Komunikacja radiowa nie była wzorowa - zaznaczył Wolff. - Było kilka dziwnych przekazów - dodał.

Również jeśli chodzi wybór taktyki, identyczny dla obu kierowców, zdaniem Wolffa Mercedes mógł zachować się inaczej. - Być może te nasze pomysły odnośnie "fair-play"…może w przyszłości będziemy musieli podjąć kilka decyzji, które nie będą zbyt popularne w Niemczech lub Wielkiej Brytanii - stwierdził Austriak.

Ferrari będzie faworyzować Sebastiana Vettela?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×