Łukasz Janik ambitny, ale bezradny. Polak wróci z Moskwy bez tytułu

Łukasz Janik przegrał przez techniczny nokaut w 9. rundzie z Grigorijem Drozdem na gali w Moskwie i nie odzyska dla Polski tytułu mistrza świata WBC w wadze junior ciężkiej.

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło
Początek był dość spokojny, Grigorij Drozd kontrolował poczynania lewą ręką i nieustannie wywierał nieznaczną presję na Polaku. Bombardowania nie było, a czempion nastawił się na jakość zadawanych ciosów. Janik walczył przestojami - spowalniał tempo i nie był w stanie zepchnąć "Krasawczika" do obrony. Już po czterech rundach przewaga punktowa była wyraźnie po stronie gospodarza.
Drozd świetnie atakował korpus pretendenta i to pewnie był klucz do zwycięstwa. Kondycja naszego reprezentanta umykała z każdą kolejną minutą, a wyraźny braki było widać od szóstego starcia. Prawdziwe kłopoty zaczęły się później. W siódmej odsłonie. Janik był zamroczony, leżał na deskach i cudem dotrwał do gongu. W narożniku sprawiał wrażenie nieobecnego, ale wyszedł do dalszej konfrontacji. Koniec nastąpił w dziewiątej rundzie - "Lucky Look" przyjął kombinację Drozda i ponownie skrzywił się z bólu. Sędzia Ian John-Lewis z Wielkiej Brytanii nie widział sensu kontynuacji i zastopował pojedynek.

Dla Drozda to była pierwsza obrona mistrzowskiego tytułu WBC. Pas wywalczył we wrześniu ubiegłego roku, pokonując Krzysztofa Włodarczyka. To właśnie "Diablo" miał stanąć do moskiewskiej rywalizacji, ale choroba rozłożyła go na łopatki i w ostatniej chwili zastąpił go Łukasz Janik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×