Tomasz Adamek: Liczę jeszcze na walkę, która pozwoli mi pożegnać się z fanami boksu

Tomasz Adamek podsumował swoją sportową karierę, powiedział o planach na przyszłość, a także odniósł się do zatrzymania Piotra Wilczewskiego. Były mistrz świata zdradził, że liczy na walkę pożegnalną.

Konrad Kaźmierczak
Konrad Kaźmierczak
Kończy się rok 2014 i wszystko wskazuje na niebie i na ziemi, że czas zakończyć moją 15-letnią karierę w boksie zawodowym. Ostatnia walka przed polską publicznością w Krakowie pokazała, że fizycznie nie jestem w stanie walczyć jak dawniej. Przychodzi czas rozstania z boksem na zawsze. Nie mam się czego wstydzić, zapisałem się w historii polskiego boksu wymiernymi osiągnięciami. Nazbierało się tego sporo i przyjdzie kiedyś czas, aby te wszystkie małe i duże sukcesy pokazać. Być może warto również pokazać największe porażki, których mimo wszystko było niewiele. Przez lata czułem poparcie i żywy doping polskich fanów boksu. Moje ostatnie lata spędzone w USA pokazały, że Polak może też walczyć w największych amerykańskich halach sportowych o pasy mistrza świata. Miałem szczęście do trenerów, gorzej było z promotorami. Mimo wszystko zdobyte wyróżnienia są uznaniem dla wszystkich, którzy przy mnie byli - napisał na swoim blogu Tomasz Adamek.
"Góral" nadal uważa, że tylko w Stanach Zjednoczonych panują sprzyjające warunki do rozwoju umiejętności bokserskich. - Wielokrotnie zadawano mi pytanie, czy będę szkolił pięściarzy, by przekazać zdobytą wiedzę młodszym. Ciągle odpowiadałem, że boks jest niewdzięczną dyscypliną dla trenera czy promotora. Ja nie mam takich cech, aby się poświęcić na lata i trenować swoich następców. Podkreślałem zawsze, że prawdziwy boks jest w USA i wystarczy przyjechać, by poznać metody treningowe. Krytykowano mnie za te stwierdzenia, ale coraz to nowi pięściarze idą moim śladem. Powtarzam - w Polsce nie ma warunków do rozwoju boksu zawodowego, gdyż interesy pięściarzy niekonieczne są zgodne z interesami promotorów - przypomniał pochodzący z Gilowic zawodnik.

Adamek odniósł się także do wydarzeń z udziałem Piotra Wilczewskiego, który został aresztowany za posiadanie narkotyków.

- Kiedyś miałem okazję gościć w USA kilkunastu polskich pięściarzy. Walczyli na moich galach. Dodatkowo Piotr Wilczewski interesował się sprzętem do treningów, treningiem siłowym i taktycznym. Podpatrywał pracę moich trenerów. Zawierał znajomości i szukał partnerów do współpracy. Jeszcze niedawno walczył, a dzisiaj już zdobył uznanie w środowisku jako dobry trener nowego pokolenia. Niestety ostatnie wydarzenia wskazują na to, że nie będzie miał w Polsce lekko. Niekoniecznie jego praca może zostać zaakceptowana przez innych związanych z boksem zawodowym. Znam dobrze Piotra i wiem, że nie jest zdolny do czynów, jakie ostatnio przypisano jemu. Liczę, że intryga zostanie wyjaśniona a on sam skupi się na pracy trenerskiej - tłumaczył były mistrz świata dwóch kategorii wagowych, który zdradził także swoje plany na przyszłość.

- Szkoda, że ostatnie porażki Polaków przerzedziły czołówki rankingów. Liczę, że wielu pięściarzy wróci do rankingów oraz, że pojawią się nowi następcy Adamka, Włodarczyka, Proksy. Liczę jeszcze na walkę pożegnalną, która pozwoli na pożegnanie się z fanami boksu. Teraz w USA, zajmuję się budowaniem swojej przyszłości poza boksem. Zainwestowałem w nieruchomości, które zapewnią mi stałe przychody i pokryją koszty utrzymania rodziny. Córki coraz starsze, niedługo studia, a później próba poszukiwania własnej drogi życiowej. Teraz nastał czas dla rodziny, muszę nadrobić zaległości. Ciągłe pobyty poza domem, treningi, walki, to wszystko dezorganizowało życie rodzinne - dodał.

- Muszę znaleźć czas na uporządkowanie zdjęć i innych zbiorów, dokumentujących moją sportową karierę. Cieszę się, że jest dostępna moja biografia w wersji książkowej. Liczę jednak na to, że Janusz Pindera napisze książkę o moich sportowych osiągnięciach. Był na tylu moich walkach, ma obraz tamtych ringowych wojen i tego, co towarzyszyło moim walkom - zakończył utytułowany pięściarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×