Przez Szpilkę przemawia naturalność - rozmowa z Andrzejem Wasilewskim, promotorem bokserskim

W sobotni wieczór odbędzie się największa gala bokserska na skalę kraju. O całym przedsięwzięciu, poszczególnych zawodnikach opowiada Andrzej Wasilewski, współwłaściciel Sferis KnockOut Promotions.

Adam Popek
Adam Popek

Dla pana, jako promotora sądzę, że niezwykle istotną kwestią jest zainteresowanie ze strony publiczności. Póki co, daje ono duże powody do optymizmu. Spodziewana frekwencja oscyluje blisko 20 tys.

Andrzej Wasilewski: Bardzo się cieszymy. Wypada przyznać, że tutejszy obiekt ma gigantyczne wymiary. Boks dostanie zatem fantastyczną atmosferę.
Gdy dłużej walczono na ringach amatorskich pełno było pojedynków miedzy rodzimymi wojownikami, dopiero potem pojawiały się międzynarodowe starcia. Za sprawą PBN istnieje szansa odtworzenia dawnej hierarchii?

- My akurat zaczęliśmy od międzypaństwowych i teraz wróciliśmy do "domowego" programu. Wiele zależy od tego iloma bokserami dysponujemy. Jeżeli wszyscy będą boksować ze sobą, wówczas znów nastanie moment, kiedy przyjdzie poszerzyć horyzonty. Póki co jednak, widać iż konfrontacje polsko - polskie budzą emocje. Warto je organizować.

Smaczku głównemu widowisku dodaje fakt, że Artur Szpilka jeśli przegra to zanotuje drugą, dość poważną wpadkę. Dla Adamka porażka może oznaczać koniec kariery.

- Moim zdaniem każde starcie niesie pewną historię, stąd m in. takie zainteresowanie. Oczywiście weźmy pod uwagę skalę, niemniej popatrzmy na Chudeckiego oraz Syrowatkę. Obaj panowie stawali naprzeciwko siebie w amatorstwie i zawsze gwarantowali dużą zaciętość. Dalej - Kosecki vs. Sołda, którzy raczej za sobą nie przepadają. W związku z tym bój nie będzie suchą wymianą ciosów, a żywą, pełną temperamentu rywalizacją.
Andrzej Wasilewski z wielką ciekawością wyczekuje sobotniej gali Polsat Boxing Night, która zgromadzi rekordową publiczność jeśli chodzi o tego typu wydarzenia w hali Andrzej Wasilewski z wielką ciekawością wyczekuje sobotniej gali Polsat Boxing Night, która zgromadzi rekordową publiczność jeśli chodzi o tego typu wydarzenia w hali
W przypadku Szpilki non stop mówi się o metamorfozie. Pana zdaniem osiągnął poziom odpowiedni, by realnie zagrozić Adamkowi?

- Szczerze? Nie wiem, dlatego sam jestem niezwykle ciekawy sobotniego wieczoru i scenariusza, który zgotuje. Pytanie jak wygląda charakter, koncentracja, umiejętność walczenia nie w rytm chaosu, tylko wedle dyscypliny taktycznej. Utrzymanie jej. Czy Artur do tego dojrzał? Nie wiem. Również z tego faktu wynikają te wszechobecne emocje.

Pamiętam konferencję przed niedoszłym starciem z Krzysztofem Zimnochem. Tam musiał Pan interweniować. Obecnie Artur zachowuje się zupełnie inaczej.

- Tak, ale zauważyłem, że chwilowo mu nerwy troszkę puściły i nie odczuwam wcale zadowolenia. Trzeba podkreślić, iż przez Szpilkę przemawia naturalność. Mnóstwo zawodników próbuje grać, udawać. U Artura pewne rzeczy są normalne. Trudno jednoznacznie to ocenić.  Cechuje go szczerość i dobrze. Z drugiej strony brak panowania nad sobą u sportowca stanowi dużą wadę. Liczyłem, że będzie bardziej opanowany, niemniej w piątek wszystko odbyło się jak należy.

A na ile prawdziwe są informacje o ewentualnej, dalszej promocji Grzegorza Proksy także w Ameryce?

- Nie mam pojęcia. Bardzo go cenię i szanuję, tyle że jego dotychczasowe występy za Oceanem nie wzbudzały ogromnych emocji. Ciężko byłoby mu powrócić do światowej czołówki. Mimo tego na szczeblu europejskim, krajowym jest znakomitym pięściarzem. Chyba w jego przypadku skoncentrowałbym się przy tym rynku.

Niedawno podczas gali w Moskwie polegli Paweł Kołodziej i Krzysztof Włodarczyk. Da się przywrócić Polsce mistrza świata?

- Bez wątpienia najbliżej do tego nadal Krzyśkowi. Czekamy na negocjacje z obozem Grigorija Drozda w kwestii rewanżu. Inna sprawa, że "Diablo" musi sobie pewne rzeczy ułożyć. Na poziomie mistrzowskim trzeba mieć uporządkowane życie rodzinne, osobiste. Nie wystarczy samo przygotowanie fizyczne. Niezbędne są maksymalne skupienie, spokój. Sama walka była beznadziejna, wiemy doskonale dlaczego. Kibice raczej już też. Mięśnie, wspaniałe sparingi tu nie wystarczają.

Istnienie szansa, że w przyszłości przynajmniej raz do roku obejrzymy imprezy rangi tej sobotniej?

- Projekt pod tytułem Polsat Boxing Night uznaje się za sukces. Myślę, że raz w roku tak. Czasami dwa, jednak o tego typu wariant bardzo ciężko. Tworzy się piękne święto boksu, chłopaki mogą zaprezentować swoje umiejętności, wyskoczyć ponad przeciętność. Doceńmy tą okoliczność.



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×