Trudna przeprawa Bryanta Jennigsa. "ByBy" wygrywa po niejednogłośnym werdykcie!

Zdjęcie okładkowe artykułu: Na zdjęciu rękawice bokserskie
Na zdjęciu rękawice bokserskie
zdjęcie autora artykułu

[tag=35179]Bryant Jennings[/tag] wypunktował na dystansie dwunastu rund Mike'a Pereza i przybliżył się do upragnionej walki o mistrzostwo świata. Sędziowie niejednomyślnie wskazali na triumf filadelfijczyka.

W tym artykule dowiesz się o:

Starcie Jenningsa z Perezem można byłoby podzielić na dwie odrębne połowy. Kubańczyk znany ze swojego wyszkolenia technicznego w pierwszej fazie świetnie dawał sobie radę z 29-latkiem, momentami wręcz obnażając braki pierwszego pogromcy Artura Szpilki. "By-By" potrafił w półdystansie groźnie wypalić krótkim ciosem sierpowym, ale "Rebel" cały czas był śliski i świetnie skoordynowany ruchowo.

W trzeciej rundzie pięściarze wagi ciężkiej skończyli wstępne badanie i rozpoczęli mocne boksowanie. Jennings w swoim stylu chował się za podwójną gardą i próbował wyłapywać pojedyncze ataki mieszkającego na stałe w Irlandii Pereza. Publiczność w Madison Square Garden po raz pierwszy mocniej zareagowała w piątej odsłonie, po znakomitym przyśpieszeniu Jenningsa - wówczas zdaliśmy sobie sprawę, że Amerykanin wciąż ma spore rezerwy. [ad=rectangle] Jennings jest prawdziwym tytanem pracy i po raz kolejny potwierdziło się to w konfrontacji z Perezem. W drugiej części walki zawodnik z Gorącej Wyspy wyraźnie osłabł i stracił większość ze swoich walorów, zaś "By-By" zachowywał regularność i kilkukrotnie wstrząsnął twardym 28-latkiem.

Równo z gongiem oznaczającym dwunastą rundę do finiszu zebrał się Jennings. Perez odpowiedział atakiem głową, w dodatku uderzając po komendzie "stop". Sędzia Harvey Dock ukarał Kubańczyka ostrzeżeniem, co oznaczało utratę niezwykle ważnego punktu. Po dwunastu rundach sędziowie niejednogłośnie opowiedzieli się za Jenningsem (114:113, 115:112, 113:114), który wywalczył prawo do mistrzowskiej potyczki WBC.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
BobbyGunn
27.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Póki gruby miał siłę to kiwał Jenningsa co tylko pokazuje, że pogromca naszego Artura nie jest żadnym wirtuozem...