Justyna Kowalczyk ma już wszystko - rozmowa z Józefem Łuszczkiem

Mistrzostwo olimpijskie, złote medale mistrzostw świata, Kryształowe Kule, triumfy w Tour de Ski, a w niedzielę wygrana w Biegu Wazów. Nasza najlepsza zawodniczka przeszła do historii.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

90 kilometrów, prawie 16 tysięcy uczestników, wiele godzin morderczej walki o jak najlepszy wynik. Justyna Kowalczyk wygrała legendarny Bieg Wazów!

- Cudowna niedziela - rozpoczął rozmowę ze Sportowymi Faktami Józef Łuszczek, który sam (w 1987 roku) ukończył Bieg Wazów. - Niby Justyna była faworytką, ale 90 kilometrów to piekielny dystans. Tam może się wszystko wydarzyć.

Marek Bobakowski: Kowalczyk powtarzała wielokrotnie, że to jej marzenie. Od zawsze chciała wystartować i wygrać ten bieg.

Józef Łuszczek: Nie dziwię się. W środowisku biegowym ta impreza to legenda, symbol, ikona. Sam w pewnym momencie marzyłem o tym, aby tam się pojawić. Dla Justyny to było także ukoronowanie kariery. Ma na swoim koncie już wszystko, co mogła wywalczyć. Złoto igrzysk, mistrzostwo świata, Puchar Świata, Tour de Ski, teraz Bieg Wazów...

Czy to oznacza, że może kończyć karierę? To chce pan przekazać?

- Broń Boże! Przecież ma jeszcze jeden cel: dogonić, albo nawet wyprzedzić w liczbie medali olimpijskich Irenę Szewińską (Kowalczyk ma pięć krążków, Szewińska - sześć, przyp. red.). Dlatego trzymam kciuki aby Justyna wystartowała w 2018 roku, w Pjongczang.

Wracając do Biegu Wazów. 90 kilometrów, ponad 4,5 godziny ekstremalnego wysiłku. Kowalczyk będzie długo dochodziła do siebie?

- W poniedziałek na pewno nie będzie w najwyższej formie. Pamiętam, że po moim udziale w Biegu Wazów, przez dwa dni moczyłem łokcie w soli. Tak mnie bolały. Oprócz ogromnego dystansu problemem jest także profil trasy. Na początku jest spore i długie wzniesienie. Potem chyba z 25 kilometrów jak po stole, trzeba pchać, pchać i pchać. Można oszaleć.

Triumf w Szwecji odbije się głośnym echem wśród rywalek Kowalczyk w Pucharze Świata?

- No pewnie. Pamiętam, jak po moim starcie podchodzili do mnie przeciwnicy, klepali po plecach i powtarzali: "szacunek, ja bym nie dał rady". Nie spodziewałem się takiego odzewu. Widać było, że Bieg Wazów ma naprawdę wyjątkowe miejsce wśród biegaczy. Liczba kilometrów i wieloletnia historia (bieg jest rozgrywany od 1922 roku - przyp. red.) robią swoje.

Bieg Wazów: Decydujące kilometry (wideo)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×