Na co porywa się Kowalczyk? Bieg Wazów to ból, chwała i... zupa z borówek
Niewyobrażalny dystans 90 kilometrów, ból, krew i cierpienie - to marzenie kilkunastu tysięcy śmiałków, którzy 8 marca wezmą udział w Biegu Wazów. Wśród nich nasza dwukrotna mistrzyni olimpijska.
Justyna Kowalczyk w biegach narciarskich osiągnęła już wszystko. Teraz przyszedł czas na spełnianie marzeń. Zawodniczka z Kasiny Wielkiej od dawna myślała o starcie w legendarnym, owianym największą sławą biegu masowym - Biegu Wazów.
- Sama nie wiem, czego się po nim spodziewać. Dowiem się w niedzielę - napisała w felietonie na sport.pl. Dla Kowalczyk faktycznie będzie to podróż w nieznane. Dotychczas w zawodach Pucharu Świata, na mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich pokonywała maksymalnie 30 km.Zwycięzcą jest każdy
Dla przeciętnego Kowalskiego ten dystans jest czymś niewyobrażalnym. Dlatego wszyscy, którzy zameldują się na mecie - nieważne, na którym miejscu - są traktowani jak bohaterowie.
Vasaloppet - tak nazywane są w języku szwedzkim te zawody - to ból, pot, krew, cierpienie. Lepiej od razu nastawić się na męczarnie. Organizatorzy zachęcają amatorów, by odpowiednio przygotowali się do takiego wysiłku. Na oficjalnej stronie biegu czytamy: "Powinieneś pokonać przynajmniej 500 km na nartach, a niektóre treningi poświęcić na bieg na dłuższym dystansie, by przekonać się, jak się czujesz i jak reagujesz, gdy jesteś ekstremalnie zmęczony".
Co roku tysiące śmiałków chcą zmierzyć się z tym mitycznym dystansem, pokonać go i mieć powód do chwały. Bieg Wazów jest dla narciarzy tym, czym maraton w Nowym Jorku dla fanów biegania.
W niedzielny poranek - o godzinie 8.00 - na starcie 91. edycji w Saelen (a dokładnie w wiosce Berga) stanie 15800 narciarzy. Będzie im przyświecać motto imprezy: "I Fäders Spår för Framtids Segrar", czyli "Śladami naszych przodków ku przyszłej chwale".
Zwycięzcą jest każdy
Bieg Wazów nawiązuje do wydarzeń, które rozegrały się w XVI wieku. Król Danii Chrystian II usiłował odzyskać szwedzki tron (by utrzymać Unię Kalmarską). W listopadzie 1520 r. dopiął swego, a głośnym echem odbiło się zwłaszcza wymordowanie prawie 100 przeciwników króla (tzw. krwawa łaźnia sztokholmska). Jednym z zabitych był ojciec Gustawa Wazy.
Gustaw Waza zaczął przygotowywać grunt pod powstanie przeciwko Duńczykom. Udał się do Mory (w regionie Dalarna), by namówić tamtejszych mieszkańców do udziału w walce. Ci jednak odmówili. Zrezygnowany Waza na nartach zmierzał w stronę Norwegii. W pobliżu miejscowości Saelen dogoniło go dwóch braci. Mieszkańcy Mory nagle bowiem zmienili zdanie, gdy usłyszeli o propozycji podwyższenia podatków przez Chrystiana II. Zgłosili gotowość do walki. Gustaw Waza wrócił z Saelen do Mory i stanął na czele buntu przeciwko Danii. Zwycięskiego buntu. Efektem było koronowanie Gustawa Wazy na króla Szwecji - 6 czerwca 1523 r. Tak zapoczątkowano dynastię Wazów. Dla upamiętnienia drogi przebytej przez Gustawa Wazę zorganizowano w 1922 roku pierwszy Bieg Wazów. Właśnie z Saelen do Mory. Dla Szwedów to jedno z najważniejszych sportowych wydarzeń w roku.
W pierwszych zawodach wzięło udział 129 biegaczy. Do mety dotarło 127, a wygrał 22-letni Ernst Alm. Do dziś jest on najmłodszym zwycięzcą imprezy. Od 1948 roku Vasaloppet organizowany jest zawsze w pierwszą niedzielę marca. W tym roku wprowadzono wyjątek - przesunięto bieg o tydzień, bo 1 marca kończyły się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w szwedzkim Falun.