Piją piwo i biegają. Poznaj szaloną dyscyplinę sportu

Kiedyś była to rozrywka dla kolegów. Ostatnio zamieniła się w poważną rywalizację. Nie wystarczy szybko przebierać nogami, równie ważne jest błyskawiczne pochłonięcie "złocistego napoju".

Michał Fabian
Michał Fabian

Piwko po treningu? Dlaczego nie. Sportowcy - zarówno profesjonaliści jak i amatorzy - lubią sięgać po ten trunek. A gdyby tak połączyć picie piwa z bieganiem? Na taki pomysł w 1989 roku wpadła - z nudów - grupa młodych Kanadyjczyków.

Pewnego sierpniowego wieczoru wymyślili zawody. - Wypijemy piwo, przebiegniemy jedno okrążenie stadionu. I tak cztery razy - ustalili zasady. Pobiegła siódemka, w tym Graham Hood, późniejszy olimpijczyk (dziewiąty na igrzyskach w Barcelonie na dystansie 1500 m). Miał wówczas 17 lat i... złamał prawo. W prowincji Ontario wolno pić alkohol dopiero po ukończeniu 19. roku życia.
Kto zwymiotuje, biegnie "karną rundę"

Kumple ustalili jedną, dość brutalną, zasadę. Kto zwymiotuje w trakcie zawodów, musi pokonać "karną rundę" - dodatkowe 400 m. Ofiarą przepisu padł Hood. - Mój żołądek nie jest do tego stworzony - przyznał. Zawody wygrał, z czasem 7 minut 30 sekund, Tom Jones. On także biegł "nielegalnie", bo do 19. urodzin brakowało mu paru tygodni. Kilka minut po zakończeniu nieoficjalnych zawodów alkohol zrobił swoje. Nogi zwycięzcy odmówiły posłuszeństwa. Koledzy zanieśli go do domu.

Gdy rozpoczął się rok szkolny, grupa znajomych kontynuowała zabawę. Z czasem zyskiwała ona na popularności. Tak narodziła się konkurencja znana jako "beer mile", czyli "piwna mila". W grudniu 1998 r. Patrick Butler stworzył stronę Beermile.com, na której znaleźć można wszystkie najważniejsze informacje o o tej dyscyplinie - wyniki (każdy może się zalogować i zarejestrować swój rezultat), rekordy i przepisy.

Kanadyjczycy spisali zasady - tzw. Kingston Rules (od miejsca - Kingston, w prowincji Ontario). O "karnej rundzie", która odbiera szanse na dobry wynik, już wspomnieliśmy. Ta reguła utrzymała się do dziś. Oprócz tego mamy kilka przepisów dotyczących samego piwa - puszka lub butelka musi być o pojemności przynajmniej 12 uncji, czyli ok. 0,34 litra.

To nie jedyny wymóg. Zawartość alkoholu w objętości (tzw. ABV) to przynajmniej 5%. Wolno pić piwo tylko z puszek ze standardowymi otwieraczami, nie może być żadnych ułatwień (np. większych otworów). Wszystko po to, by warunki były jednakowe. "Złocisty napój" musi zostać wypity w specjalnej strefie wynoszącej 10 m (przed linią mety).

Padła granica pięciu minut

O piwnej mili głośno zrobiło się w ostatnich dwóch latach. W kwietniu 2014 r. James Nielsen - jako pierwszy w historii - złamał granicę pięciu minut. Uzyskał wynik 4:57.1. Film, który wstawił na YouTube, zyskał ogromną popularność. Do dziś obejrzało go prawie 1,5 mln internautów.

Nielsen to biegacz z San Francisco, wiceprezes firmy Wizeline. Miał przeszłość zawodniczą. Był mistrzem na 5000 m na Uniwersytecie w San Diego.

Stał się twarzą piwnej mili. Otrzymywał zaproszenie do telewizji ESPN i CNN, pojawił się w programie "The Tonight Show". - Złamanie przez Jamesa granicy pięciu minut przyciągnęło uwagę ludzi - mówi James Markell, jeden z pionierów "beer mile", organizator zawodów Beer Mile World Classic. Osiągnięcie Nielsena porównywano z wyczynem legendarnego lekkoatlety Rogera Bannistera, który jako pierwszy - w 1954 r. - złamał granicę czterech minut w biegu na jedną milę.

Dwa rekordy jednego dnia

Przez kilkanaście miesięcy żaden ze śmiałków nie potrafił pobić wyniku Amerykanina. Aż do 7 sierpnia 2015. Tego dnia rekord został poprawiony dwa razy! Najpierw w Australii. 25-letni Josh Harris "urwał" prawie sekundę, wypijając cztery piwa i pokonując cztery okrążenia stadionu w 4:56.2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×