Tajlandia w F1? Kolejny azjatycki wyścig na celowniku

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Thavisin / Na zdjęciu: Srettha Thavisin (z lewej) i Christian Horner
Twitter / Thavisin / Na zdjęciu: Srettha Thavisin (z lewej) i Christian Horner
zdjęcie autora artykułu

Srettha Thavisin pojawił się na GP Emilia Romagna, aby osobiście prowadzić rozmowy ws. organizacji wyścigu F1 na ulicach Bangkoku. Premier Tajlandii chce, aby jego kraj był gospodarzem kolejnej azjatyckiej rundy w kalendarzu Formuły 1.

W tym artykule dowiesz się o:

Srettha Thavisin gościł w ubiegły weekend we Włoszech, a obecność w tym kraju wykorzystał, aby pojawić się na GP Emilia Romagna. Podczas wyścigu Formuły 1 premier Tajlandii prowadził rozmowy ws. sprowadzenia królowej motorsportu do Bangkoku. Pomysł organizacji zawodów ma popierać Red Bull Racing, którego 51 proc. należy do tajskich akcjonariuszy.

Wyścig na ulicach Bangkoku miałby się pojawić w F1 najwcześniej w 2027 albo 2028 roku. "Zgodnie z zamiarem rządu dotyczącym sprowadzenia wyścigu do Tajlandii, odwiedziłem tor Imola i odbyłem dyskusję z kierownictwem F1. Odpowiada to naszej polityce umieszczenia Tajlandii na międzynarodowej arenie wśród ważnych wydarzeń i imprez" - napisał Thavisin w mediach społecznościowych.

Formuła 1, po tym jak zwiększyła liczbę wyścigów w Stanach Zjednoczonych, chce poprawić swoją ofertę w Azji. Obecnie na tym kontynencie królowa motorsportu gości w Chinach, Japonii i Singapurze. Przed kilkoma laty z organizowania F1 zrezygnowała Malezja, a runda w Wietnamie nigdy nie doszła do skutku, choć tor w Hanoi został ukończony zgodnie z planem.

ZOBACZ WIDEO: "Mam co robić w życiu". Interesujące słowa Rusieckiego na temat zmiany prezesa Fogo Unii

Stefano Domenicali, który od kilkunastu miesięcy zarządza F1, był w kwietniu obecny w Tajlandii, gdzie rozmawiał z przedstawicielami tamtejszego rządu ws. pomysłu organizacji wyścigu ulicznego w Bangkoku.

Organizacja GP Tajlandii byłaby równoznaczna z rezygnacją z któregoś z wyścigów w Europie. Już teraz F1 organizuje maksymalną liczbę Grand Prix (24), na jaką pozwala Porozumienie Concorde. Jest to dokument regulujący najważniejsze kwestie w królowej motorsportu.

Najczęściej w kontekście wypadnięcia z kalendarza wspomina się o włoskiej Imoli, która wykorzystała pandemię koronawirusa, aby powrócić do Formuły 1 po wieloletniej przerwie. Umowa Włochów ws. organizacji GP Emilia Romagna wygasa po sezonie 2026. W Europie niepewna jest też przyszłość GP Belgii na torze Spa-Francorchamps oraz GP Holandii w Zandvoort. Niewykluczone, że wkrótce oba obiekty będą się rotacyjnie zmieniać miejscem w kalendarzu F1.

Czytaj także: - Słodko-gorzki weekend Sztuki na Imoli. Polak z pierwszymi punktami w F3 - Kariera Bottasa w F1 uratowana? Pojawiły się dwie opcje

Źródło artykułu: WP SportoweFakty