Żużel. Bohater nieoczywisty. Czy Doyle napsuje krwi Zmarzlikowi?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jason Doyle
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jason Doyle
zdjęcie autora artykułu

Od krytykowanego przez własnych kibiców jeźdźca PGE Ekstraligi po lidera klasyfikacji generalnej Grand Prix. Jason Doyle w tym roku jest zero-jedynkowy. Można go kochać albo nienawidzić. Czy Australijczyk namiesza w planach Bartosza Zmarzlika?

W tym artykule dowiesz się o:

Sezon żużlowy nie rozpoczął się na dobre, a jedna z polskich fanek kazała mu wracać do Australii i "doić kangury". Po słabych meczach w barwach ZOOleszcz GKM-u Grudziądz gwizdali na niego właśni kibice, a on sam wszczął krucjatę przeciwko hejterom w mediach społecznościowych. Zwłaszcza że podbudował go udany występ na otwarcie zmagań w SGP w Chorwacji.

W ubiegłą sobotę Jason Doyle do tego dorobku dołożył wygraną w 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland. Był to dla niego moment wyjątkowy, bo na zwycięstwo w turnieju SGP czekał niemal siedem lat. Do tego triumf na szczelnie wypełnionym PGE Narodowym smakuje szczególnie. Na żadnym innym obiekcie w mistrzostwach świata nie ma takiej atmosfery.

Tyle że znów - w tej wygranej Doyle'a nie zabrakło kontrowersji. Sławomir Kryjom w serwisie X (dawniej Twitter) skrytykował sędziego Aleksandra Latosińskiego, który nie wykluczył byłego mistrza świata w biegu półfinałowym za spowodowanie upadku Kaia Huckenbecka. Jeszcze dalej poszedł trener Marek Cieślak. - Kolegów to on już chyba nie ma - powiedział o postawie Australijczyka w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Szalony dzień zawodnika Grand Prix. O tym mogą nie wiedzieć kibice

Po trupach do celu? Być może, ale też Doyle nigdy nie słynął z miękkiej gry i szanowania kości rywali. Oni doskonale o tym wiedzą. Nieprzypadkowo Bartosz Zmarzlik w biegu finałowym na PGE Narodowym ani razu nie podjął próby ataku po zewnętrznej. Dobrze wiedział, że skończyłoby się to przyblokowaniem pod bandą i koniecznością zamknięcia gazu.

Po dwóch turniejach Doyle przewodzi mistrzowskiemu cyklowi z 38 punktami na koncie. Goniący go Jack Holder i Bartosz Zmarzlik mają po 32 "oczka". Co będzie dalej? Czy doświadczony żużlowiec będzie w stanie utrzymać równą formę i niespodziewani włączy się do walki o mistrzostwo świata?

W ostatnich sezonach z tą regularnością u Doyle'a bywało różnie. Przy jego stylu jazdy wystarczy też, że na wieżyczce zasiądzie inny arbiter, a w kluczowym momencie turnieju 38-latek może zostać zmuszony do pakowania się do domu, zamiast przygotowywania się do finału. Nieraz już widzieliśmy sytuacje, w których zawodnik z Antypodów upadał w błahych sytuacjach albo traktował zbyt agresywnie rywali.

Rywalizacji w Grand Prix będą też przyglądać się kibice z Grudziądza. Wprawdzie ostatnio Doyle nieco poprawił formę w PGE Ekstralidze, ale zobaczymy, czy ten stan rzeczy utrzyma się na dłużej. Polski fan, jeśli czegoś nie lubi, to zwłaszcza priorytetowego traktowania SGP kosztem rozgrywek ligowych. Przekonali się o tym swego czasu Greg Hancock, Nicki Pedersen, Jason Crump czy Fredrik Lindgren.

Czytaj także: - Kubera zaskoczył po GP. Pozostali polscy żużlowcy mogą zazdrościć mu odwagi - Woffinden pierwszy raz zdradził przyczynę problemów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty