Ależ odpowiedź Kubackiego! Latał jak natchniony. Co za batalia Żyły o podium

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
zdjęcie autora artykułu

W sobotę musiał uznać wyższość Laniska, dzień później znów nie było na niego mocnych. Dawid Kubacki odpalał petardy z progu i triumfował w Engelbergu. Na podium był sam z Polaków, bo piękną batalię o trójkę przegrał Żyła. Pecha miał natomiast Stoch.

Najlepsza szóstka PŚ w skokach narciarskich na razie odskoczyła reszcie świata i urządza swoje "prywatne" zawody podczas konkursów. Nie inaczej było w niedzielę w Engelbergu, a co ważne znów w pierwszoplanowe role wcielili się Dawid Kubacki oraz Piotr Żyła.

W kwalifikacjach obaj nie skoczyli imponująco, ale już nie raz udowodnili w tym sezonie, że świetnie magazynują energię na zawody i to w nich pokazują dopiero swoją prawdziwą formę. Gdy najgroźniejsi rywale wykładali asy na stół, nasza dwójka nie chciała być gorsza.

Fenomenalnie skoczył przede wszystkim Kubacki. Wykorzystał prezent od natury i najlepsze warunki w całej 1. serii. Jako jedyny lider Pucharu Świata miał minimalny wiatr pod narty. Wybił się potężnie i poleciał bardzo daleko. W znakomitym stylu (noty po 19,5 punktu) wylądował na 141,5 metra.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom

Na półmetku, nad drugim Manuelem Fettnerem, Kubacki miał prawie 7 punktów zapasu. Z kolei o ponad 8 "oczek" Polak wyprzedzał swojego kolegę Żyłę. W eliminacjach wiślanin popełnił spory błąd przy wyjściu z progu. Poszła błyskawiczna korekta i w 1. serii oglądaliśmy najlepszą wersję Żyły z tego sezonu. Wysoka parabola lotu, daleki lot i świetne lądowanie - 139,5 metra zagwarantowało mu 3. pozycję przed finałem.

O ile Kubacki miał już potężny zapas i tylko kataklizm mógł mu odebrać czwarte zwycięstwo w sezonie, o tyle Żyła miejsca na podium nie mógł być jeszcze pewny. Musiał mocno oglądać się za siebie, bo blisko byli Kraft, Granerud i Lanisek. Wybitna grupa pościgowa - każdego z nich było w stać w finale na fenomenalny skok.

Zaczął Lanisek. Wicelider Pucharu Świata huknął 142 metry. Po nim obniżono belkę, ale to nie był koniec dalekich lotów. 137,5 metra uzyskał Granerud i nagle... zaczęło mocniej wiać w plecy. Żyła miał zatem trudne warunki, ale zrobił co mógł. Poleciał, w dobrym stylu, na 134. metr. Do utrzymania miejsca na podium jednak zabrakło. Po skoku był trzeci, a ostatecznie skończył na 5. pozycji.

Gdy Żyła był już na dole skoczni i pakował sprzęt, na belce startowej siedział już Dawid Kubacki. Symulacja komputerowa pokazywała, że musi skoczyć około 134 metry, by zapewnić sobie czwarty triumf w sezonie. Nie miał z tym żadnych problemów! Znów wybił się potężnie i pewnie wylądował za zieloną linią - tym razem na 135,5 metra. Lider PŚ potwierdził fenomenalną formę i jedzie na Turniej Czterech Skoczni jako główny faworyt do końcowego zwycięstwa. Brawo! Drugi w niedzielę był Austriak Manuel Fettner, a trzeci sobotni zwycięzca Anze Lanisek.

O ile Kubacki i Żyła nie zawodzą i nie schodzą z fenomenalnego poziomu, o tyle kolejną huśtawkę nastrojów przeżył Kamil Stoch. Już wydawało się, że trzykrotny mistrz olimpijski wrócił na właściwe tory, ale w niedzielę natura znów z niego zakpiła.

W 1. serii Stoch znalazł się w grupie skoczków, która musiała oddać skok z potężnym wiatrem w plecy, na progu przekraczającym nawet 3 m/s. Stoch, Ryoyu Kobayashi, Johann Andre Forfang czy Timi Zajc nie mieli większych szans, by w takich warunkach włączyć się do walki o wysokie miejsca w konkursie.

Co więcej, skoczyli na tyle krótko, że nie awansowali nawet do finałowej serii. Z tej grupy najsłabiej wypadł Stoch, który oprócz tego że miał koszmarne warunki sam najprawdopodobniej mocno spóźnił skok i zrezygnowany, bez telemarku, klapnął na 117,5 metra. Był dopiero 39.

Nie ma jednak wątpliwości, że bardziej miarodajny w przypadku Stocha jest sobotni konkurs, w którym był 8. i niedzielne kwalifikacje - 5. pozycja po locie na 135,5 metra.

W niedzielę w konkursie nie wystartował Paweł Wąsek, ponieważ został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon w eliminacjach. Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny, tak jak Stoch, odpadli po 1. serii, a Tomasz Pilch w ogóle nie zakwalifikował się do zawodów.

Kolejne konkursy Pucharu Świata to już Turniej Czterech Skoczni, który rozpocznie się w środę 28 grudnia kwalifikacjami w Oberstdorfie. Dzień później, o 16:30, odbędzie się pierwszy konkurs turnieju, w którym jednymi z faworytów do końcowego zwycięstwa będą Dawid Kubacki i Piotr Żyła.

Wyniki niedzielnego konkursu PŚ w Engelbergu:

Miejsce Zawodnik Kraj Odległości Nota
1Dawid KubackiPolska141,5/135,5300,4
2Manuel FettnerAustria138/138297,2
3Anze LanisekSłowenia135/142293,7
4Halvor Egner GranerudNorwegia135/137,5293,1
5Piotr ŻyłaPolska139,5/134292,3
6Stefan KraftAustria135/130283,3
7Michael HayboeckAustria138/137280,2
8Giovanni BresadolaWłochy132,5/134271,7
9Robert JohanssonNorwegia137,5/129266,1
10Karl GeigerNiemcy140/136,5265,6
37Aleksander ZniszczołPolska119,5103,5
39Kamil StochPolska117,5101,8
50Jakub WolnyPolska105,582,2
Źródło artykułu: WP SportoweFakty