HSBC Sevens Challenger. Horror z happy-endem! Polki wyrwały wygraną

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / World Rugby / Na zdjęciu: reprezentacja Polski kobiet w rugby 7
Materiały prasowe / World Rugby / Na zdjęciu: reprezentacja Polski kobiet w rugby 7
zdjęcie autora artykułu

Co to był za mecz, co to były za emocje. Reprezentacja Polski kobiet w rugby 7 po znakomitym spotkaniu pokonała Belgię (24:19) w fazie grupowej turnieju HSBC Sevens Challenger w Krakowie.

Najpierw minimalna porażka z Kenią (19:21), a później bardzo okazałe zwycięstwo z Meksykiem (55:0) - tak reprezentantki Polski w rugby 7 weszły w trzeci turniej kwalifikacyjny cyklu HSBC Sevens Challenger w Krakowie. Na sam koniec fazy grupowej Biało-Czerwone czekał niezwykle istotny mecz - nie tyle w kontekście samego wyjścia z grupy (awans uzyskiwały dwie najlepsze drużyny z każdej grupy i dwie najlepsze z trzecich miejsc), ale przede wszystkim w kontekście uniknięcia najsilniejszych rywalek już w ćwierćfinale.

Zadanie było tym trudniejsze, że Belgijki w dwóch pierwszych meczach nie straciły nawet punktu (38:0 z Meksykiem i 22:0 z Kenią). Szybko się to zmieniło, bo to Biało-Czerwone otworzyły wynik rywalizacji po przyłożeniu Katarzyny Paszczyk, która ładnie urwała się rywalkom. A po skutecznym podwyższeniu Julii Druzgały było już 7:0.

Chwilę później przed Polkami otworzyły się kolejne szanse, bo po żółtej kartce Margaux Lalli gospodynie turnieju miały okazję zagrać w przewadze. I świetnie ją wykorzystały - po raz drugi punkty dołożyła Paszczyk, po raz drugi też dwa punkty z podwyższenia dopisała Druzgała. Dopiero w końcówce pierwszej połowy Belgijki stworzyły sobie pierwszą dogodną okazję do przyłożenia i po siedmiu minutach rywalizacji na tablicy wyników mieliśmy 14:7 dla Polek.

Druga odsłona rozpoczęła się od znakomitej akcji Biało-Czerwonych. Paszczyk wykopała piłkę do przodu i sama do niej dobiegła, Polki stworzyły sobie przewagę na skrzydle, a przyłożenie zaliczyła Małgorzata Kołdej.

Belgijki nie złożyły jednak broni, a końcówka tego starcia była pełna emocji. Rywalki dopisały siedem punktów po akcji przyłożenie + podwyższenie, a na dodatek żółtą kartkę chwilę później złapała Sylwia Witkowska i Polki musiały radzić sobie w szóstkę. W takiej konfiguracji Belgijki (konkretnie Emilie Musch) doprowadziły do wyrównania.

ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"

W końcowych sekundach na boisko powróciła Sylwia Witkowska i to ona została bohaterką drużyny narodowej. W ostatniej akcji meczu Witkowska dostała piłkę na skrzydło i resztkami sił zaliczyła kluczowe przyłożenie.

- Stało się to bardzo szybko. Jestem bardzo wdzięczna całej drużynie. Najpierw dostałam żółtą kartkę, mecz był na styku. Schodząc przez kartkę miałam takie myśli, że ciężko będzie z tego wybrnąć. Krzyczałam tutaj z boku ile nam czasu zostało. Całą drużyną wywalczyłyśmy te punkty. Widziałam tylko koleżanki, Natkę, Hanię, które podawały mi piłkę, widziałam pustą przestrzeń. Można powiedzieć, że to bieg życia. Niesamowita sytuacja, bardzo się z tego cieszę, ale jutro walczymy dalej - skomentowała bohaterka ostatniej akcji w rozmowie z WP SportoweFakty.

W ten sposób Polki triumfowały w grupie C i w niedzielę, w ćwierćfinale turnieju, zagrają z reprezentacją Czech. Początek spotkania o godzinie 11:22. Biało-Czerwone przybliżyły się też do tego, aby znaleźć się w TOP 4 klasyfikacji generalnej HSBC Sevens Challenger i wywalczyć bilety na turniej finałowy do Madrytu. Wszystko rozstrzygnie się jednak w drugim dniu zmagań w Krakowie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty