To był dla nich "mecz sezonu". Lider beniaminka: Całe życie na to czekałem

Zdjęcie okładkowe artykułu: Krzysztof Porębski
Krzysztof Porębski
zdjęcie autora artykułu

- Cieszę się każdym dniem w Ekstraklasie. Całe życie na to czekałem - mówi nam Łukasz Sołowiej, doświadczony defensor Puszczy Niepołomice. Po zwycięstwie nad Wartą Poznań "Żubry" są coraz bliżej pozostania w piłkarskiej elicie na kolejny sezon.

Zespół Puszczy Niepołomice pokonał w niedzielę u siebie Wartę Poznań 1:0 i znacznie przybliżył się do utrzymania w PKO Ekstraklasie.  Po ostatnim gwizdku niektórzy piłkarze beniaminka aż padli na murawę z westchnieniem ulgi.

W rozmowie z WP SportoweFakty Łukasz Sołowiej - defensor, ale i jeden z najlepszych strzelców zespołu z Niepołomic - przyznaje, że "Żubry" traktowały to starcie jak "mecz sezonu".

- Dla mnie nawet każdy trening z tymi chłopakami na poziomie Ekstraklasy to jest wielkie przeżycie - wyznał Sołowiej.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Wciąż nie jesteście pewni utrzymania w Ekstraklasie, ale zwycięstwo nad Wartą Poznań pozwoliło wam zrobić ku temu bardzo ważny krok. Łukasz Sołowiej, obrońca Puszczy Niepołomice: Faktycznie był to dla nas - nawet trener Tomasz Tułacz tak to nazwał - "mecz sezonu". Potrzebujemy tych punktów. Tym bardziej, że Warta bezpośrednio rywalizuje z nami o utrzymanie. Dlatego był to dla nas istotny mecz, ale często powtarzam, że my w takiej grze dobrze się odnajdujemy. Nieraz pokazaliśmy w I lidze, że wytrzymywaliśmy presję. Utrzymywaliśmy się w I lidze, a potem wywalczyliśmy awans w barażach. Teraz myślę, że też damy radę.

W Zabrzu będziecie sobie musieli radzić bez Kamila Zapolnika, czyli lidera waszej ofensywy, który pauzować będzie za żółte kartki (podobnie, jak Artur Siemaszko i Hubert Tomalski). I bez tego wyjazd do Zabrza to raczej niełatwa wyprawa. Kamil to jest kluczowa postać naszej drużyny, bardzo wiele nam daje w ofensywie. To też szansa jednak dla innych zawodników, którzy cierpliwie pracują. Zobaczymy, co się wydarzy, jak to trener poukłada. Po zwycięstwie z Wartą cieszymy się, ale nie ma hurra-euforii. Wiemy bowiem, że kwestia utrzymania się Puszczy nie jest jeszcze rozstrzygnięta.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz, jak strzelają kobiety. Co za gol

W starciu z Wartą gola na wagę wygranej zdobył z rzutu wolnego Michał Walski. Już w pierwszej połowie był bliski trafienia po jeszcze ciekawszym strzale. Te uderzenia z dystansu to element, nad którym ostatnio szczególnie pracuje?

Michał generalnie ma bardzo dobre uderzenie, to jest jego atut. Fajnie, że zdecydowaliśmy się akurat na to rozwiązanie, by on bezpośrednio uderzył na bramkę Warty, bo mieliśmy kilka pomysłów na ten stały fragment. Dużo zamieszania było w tym spotkaniu po naszych stałych fragmentach gry.

Po jednym z nich pan trafił do siatki, ale bramki ostatecznie nie uznano. Miałem takie wewnętrzne odczucie, że ta bramka pewnie nie będzie uznana. Aczkolwiek słyszałem, że zadecydował detal w tej sytuacji, pięta wystawała poza linię. VAR jest po to, by sprawiedliwie rozstrzygać takie sytuacje. Jeżeli był spalony, to był. Dobrze, że udało się grać bardzo konsekwentnie w defensywie.

Wiosną miewał pan problemy z plecami, stąd czasem też nieobecność w składzie. Jest już lepiej?

Dziękuję za zainteresowanie. Ze zdrowiem teraz bardzo dobrze. Wiadomo, że swoje lata już mam i ten organizm potrzebuje już coraz więcej regeneracji. Trzeba bardziej o siebie dbać. Nasz sztab fizjoterapeutyczny bardzo mi pomógł, szukałem też pomocy u innych specjalistów. Muszę dbać o to i myślę, że jeszcze kilka lat w piłce przede mną.

Pan się najwyraźniej dopiero rozkręca, bo ten sezon był dla pana debiutanckim w Ekstraklasie. Kiedyś rozmawialiśmy z prezesem Markiem Bartoszkiem, że gdyby nie wiek - 35 lat - to pewnie telefonów z zapytaniami od innych klubów o pana byłoby sporo. Choć może i tak dzwonią?

Nie chcę dywagować na zasadzie, co by było "gdyby". Ja cieszę się każdym dniem w Ekstraklasie. Całe życie na to czekałem. Dla mnie nawet każdy trening z tymi chłopakami na poziomie Ekstraklasy to jest wielkie przeżycie. I będę czerpał z tej piłki, ile będę mógł, aż zdrowie mi pozwoli. Jeżeli tylko będą mnie chcieli w tym klubie.

Działacze Puszczy powoli już budują zespół na nowy sezon, mimo braku pewności utrzymania. Ostatnio ogłoszono przedłużenie umów z Arturem Craciunem i Wojciechem Hajdą. To sygnał, że jest stabilizacja?

Zarówno Artur, jak i Wojtek to dla nas bardzo ważne postaci. Nie wyobrażam sobie drużyny bez nich. Musimy zrealizować cel, jakim jest utrzymanie. A potem to już będzie zależeć od władz klubu, jak ułożą zespół na przyszły sezon. Naszym głównym atutem jest jednak drużyna, zespołowość i przede wszystkim to musimy pielęgnować.

Trener Tułacz swego czasu w rozmowie z nami zdradził, że w drużynie wprowadził specjalny system. Zakłada on, że każdy doświadczony zawodnik dostał "przydziałowo" młodego gracza pod swoje skrzydła, by niejako wprowadzić go do zespołu i być dla niego mentorem. Kogo panu przydzielono? Tak, był taki pomysł trenera, głównie na okres przygotowawczy. Rozmawialiśmy z tymi zawodnikami, oni podpatrywali, co robimy na co dzień. Generalnie jednak u nas w zespole są tak dobre relacje, że ci młodzi gracze mają od nas cały czas wsparcie. Wiadomo, jest dyscyplina, mają swoje zadania. Każdy młody zawodnik w szatni musi swoje "wynosić". Wspieramy ich, wiemy, że to jest przyszłość, bo kiedyś ktoś nas, doświadczonych będzie musiał zastąpić. Ja akurat dostałem do opieki Konrada Pasternaka, który jest teraz na wypożyczeniu. Bardzo sympatyczny chłopak. W treningu, w gierkach, poza boiskiem podchodził, podpytywał, co zrobić w danej sytuacji. Pomagałem mu, ja byłem bardziej otwarty na jego pytania, a on na moje rady.

Czyli nie tylko "ochrzan"?

Czasy są takie, że relacje już nie bazują na ochrzanie. Bardziej na rozmowie, na wsparciu, na merytorycznych wskazówkach. "Ochrzan" tak naprawdę nic nie daje. Wszystko idzie do przodu. Ludzie się rozwijają, inaczej myślą, inny jest też ich światopogląd.

Rozmawiała: Justyna Krupa

Jarosław Królewski chwali Lechię. Prorokuje, kiedy rozstrzygnie się los Wisły Gwiazda o sytuacji w Zagłębiu: Coś nie funkcjonuje! Za to chwali Saganowskiego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty